System Roweru Metropolitalnego może okazać się klapą. Tak przewidują członkowie Rowerowej Metropolii. Uważają, że błędem jest rezygnacja z darmowego korzystania z pojazdów do 15 lub 20 minut. Taka zasada obowiązuje w większości miast w Polsce, które mają rowery miejskie. Tak zwany „darmoczas” jest powszechną praktyką w systemach rowerów. Rowery publiczne zostały stworzone po to, by jak najwięcej osób mogło z nich skorzystać za darmo. Dobrze wiemy, że z takich pojazdów ludzie korzystają okazjonalnie. Ci, którzy często jeżdżą na rowerach, mają swoje. Rower miejski miał pomóc tym, którzy szybko, na przykład z centrum, chcą dostać się do pociągu czy tramwaju. I mogą to zrobić w krótkim czasie, omijając korki – tłumaczy Roger Jackowski.
INACZEJ NIŻ ZAKŁADANO
– Wprowadzając opłaty już za pierwszą minutę, niszczy się całą filozofię roweru miejskiego. Podczas prac na projektem zakładano wprowadzenie 15-20 minut bez opłat. Na tej postawie określono popyt na usługę, liczbę rowerów, zasięg i efektywność systemu. Przygotowano wniosek o dofinansowanie unijne, gminy zgodziły się na zainwestowanie swoich środków, po czym okazało się, że jednoosobowo zmieniono te założenia, nie wykonując żadnych analiz. Obawiamy się, że znacząco to wpłynie na ograniczenie korzystania z systemu. Także po naszej interwencji zmniejszono już o połowę abonament miesięczny i roczny za korzystanie z roweru. Wynosi on odpowiednio 10 i 100 złotych – mówi Jackowski.
– Dla nas kwotą akceptowalną jest 20,30 złotych za rok. Nie jest dla nas zrozumiałe, dlaczego władze metropolii, chcąc wykreować nowy system, pokazać nową usługę, dokonać rewolucji w korzystaniu z komunikacji zbiorowej, która może być dostępna od ręki, rezygnują z tej promocji. Warto by ją wprowadzić przynajmniej na początku działania systemu – dodaje.
DLA POLEPSZENIA JAKOŚCI?
Kierownik projektu Roweru Metropolitalnego z Obszaru Metropolitalnego Gdańsk Gdynia Sopot Krzysztof Perycz-Szczepański tłumaczy, że rezygnacja z darmowych minut ma przyczynić się do lepszej jakości pojazdów.
– Darmowy czas przejazdu to pewna norma, która weszła w życie w Polsce. Dotyczy ona głównie jednego operatora. Taki system nie funkcjonuje jednak na całym świecie. My nie mamy możliwości pobierania przychodów z działania systemu. Wszystkie przychody będą trafiały do operatora. Chodzi o to, by pojazdy i funkcjonowanie Roweru Metropolitalnego było sprawne i jak najwyższej jakości. Znamy przykłady z Polski, gdzie jeden pojazd nie ma siodełka, a w drugim nie działają hamulce. My zaproponowaliśmy maksymalną kwotę abonamentu w wysokości 10 złotych. Ma ona zmotywować operatora, by o niego dbał – mówi.
– Warto też dodać, że opłata rejestracyjna w wysokości 10 złotych trafia na konto użytkownika i de facto przez miesiąc może jeździć za darmo – dodaje Krzysztof Jałoszyński, oficer rowerowy w Sopocie.
Fot. Radio Gdańsk/Joanna Stankiewicz
ROWERY ELEKTRYCZNE
Opłata rejestracyjna w systemie wyniesie 10 złotych. Miesięczny abonament będzie kosztował 10 złotych, roczny 100 złotych, a w przypadku jednorazowego skorzystania z usługi, będzie trzeba zapłacić 10 groszy za minutę. Działacze Rowerowej Metropolii zarzucają też twórcom projektu, że nie przemyślano kwestii wprowadzenia rowerów elektrycznych.
– Zastanawiamy się, gdzie one będą ładowane. W przetargu jasno tego nie określono. Nie ma mocy wspomagania czy napięcia akumulatora – dodaje Roger Jackowski.
Innego zdania jest kierownik projektu Roweru Metropolitarnego. – Jak najbardziej podano moc napięcia akumulatora i poziom wspomagania. Podaliśmy w przetargu wszystkie konieczne parametry – udowadniał na przykładach Krzysztof Perycz-Szczepański.
Przetarg ma zostać rozstrzygnięty w poniedziałek. System Roweru Metropolitalnego ma zacząć działać w marcu 2019 roku. Pilotaż ma się odbyć jesienią tego roku. W 14 gminach na Pomorzu ma funkcjonować 660 stacji oraz 3900 rowerów.
Joanna Stankiewicz/mimi