„Troska o lepszy świat wymaga odwagi” to hasło podróży No Trace Expedition, w którą Marek Kamiński ruszył z Zakopanego. W poniedziałek w Gdańsku spotkał się z dziennikarzami. Wyprawę przez Rosję, Mongolię, Chiny i Koreę Południową aż do Japonii przemierza elektrycznym samochodem. – Pomysł na podróż wziął się stąd, że często głównym śladem poznawania świata są śmieci, które po sobie zostawiamy. Aby śmieci było mniej, wybieram się na wyprawę elektrycznym samochodem – mówił Marek Kamiński.
Podróżnik oprócz tego, że autem przemierzy 13 tys. kilometrów, będzie w samochodzie nocował, gotował i odpoczywał. Na spotkaniu powiedział też, że bierze ze sobą jak najmniej plastikowych opakowań, a wszystkie zabrane przedmioty są wielorazowego użytku.
W ZGODZIE Z NATURĄ
– Przesłanie podróży jest takie, żeby żyć w zgodzie z naturą. Technologia może wspierać to, aby nie zanieczyszczać przyrody. Człowiek niszczy środowisko, a dzięki technologii można je oszczędzić – dodał. Mówił, że zainspirowali go japońska księżna, ale przede wszystkim Bóg. – Księżna powiedziała, że zrobiłem już tyle wypraw na świecie, że powinienem teraz zrobić wyprawę do Japonii. Bóg dał mi intuicję, żeby podróż ułożyć w ten sposób – wyjaśnił.
TRZY SPOSOBY ŁADOWANIA
Samochód, którym Marek Kamiński wybiera się w No Trace Expedition, to nowy Nissan Leaf. – Auto posiada blisko 300 km zasięgu w cyklu mieszanym. Samochód można ładować na trzy sposoby – mówił Rafał Olak, przedstawiciel firmy Nissan. – Pierwszym sposobem są szybkie ładowarki, które ładują auto około godziny. Drugi sposób to tak zwane ładowarki półszybkie, które są dostępne w mieście. Trzecim sposobem jest ładowanie ze zwykłego gniazdka elektrycznego, nawet w mieszkaniu – podsumował.
Cała podróż Marka Kamińskiego będzie trwała 60 dni.
Patrycja Oryl