Kolejki i za mało placówek, to realia opieki nad obłożnie chorymi. Dwa lata oczekiwania do ZOL

rojek elzbieta1 2

Nawet dwa lata trzeba na Pomorzu czekać na miejsce w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym. Do placówek trafiają pacjenci obłożnie chorzy, których po pobycie w szpitalu nie można wypisać do domu, bo wymagają stałej opieki medycznej. W ZOL-u są głównie pacjenci przenoszeni z oddziałów szpitalnych, jak neurologia, ortopedia, interna czy oiom. – To osoby w ciężkim stanie klinicznym, między innymi po udarach, ze złamaniami kości szyjki udowej, nie mogące samodzielnie oddychać – mówi Elżbieta Rojek, kierownik ZOL w gdańskim Copernicusie.

DWA LATA OCZEKIWANIA

Tylko w placówce Copernicusa na przyjęcie czeka obecnie kilkudziesięciu pacjentów w tzw. stabilnym stanie. – To osoby, które muszą czekać nawet dwa lata. Wszystko zależy od tempa zwalniających się miejsc na oddziale i ich stanu zdrowia – dodaje Elżbieta Rojek.

Od lipca kolejki mogą być jeszcze dłuższe zwłaszcza dla osób, które starają się o przyjęcie do ZOL, ale mogą samodzielnie oddychać. Copernicus zwiększa bowiem liczbę stanowisk dla osób wymagających wspomagania oddechowego. To pacjenci, którzy nie mogą sami oddychać i potrzebują respiratora.

– Na oddziale mamy obecnie 38 łóżek, w tym 34 dla pacjentów somatycznych. To te osoby, które samodzielnie oddychają. Od 1 lipca dodatkowe pięć łóżek przeznaczymy dla osób wymagających wentylowania. To oczywiście wydłuży kolejkę pacjentów somatycznym, ale wychodzimy na przeciw tym osobom, które są najciężej chore i z którymi faktycznie rodzina sobie nie daje rady w domu – dodaje kierownik ZOL.

Na zdj. Elżbieta Rojek. Fot. Joanna Matuszewska

SPOŁECZEŃSTWO SIĘ STARZEJE

Specjaliści alarmują, że z powodu starzenia się społeczeństwa, miejsc w zakładach opiekuńczo leczniczych będzie potrzeba coraz więcej. Już teraz wielu rodzinom coraz trudniej zorganizować opiekę nad osobami starszymi, albo schorowanymi. – Rodziny nie są wielopokoleniowe, nie mieszkają razem. Wiele osób wyjechało zagranicę zostawiając starszych rodziców i dziadków. Z kolei ci którzy mogliby się nimi zająć, często nie chcą, albo są do tego kompletnie nieprzygotowani merytorycznie i mentalnie – wyjaśnia Elżbieta Rojek.

Dodaje, że często niechęć do opieki nad krewnym wynika z wcześniejszych relacji rodzinnych. – To trudny temat, nie można generalizować, ale to jednak nie zmienia faktu, że jest problem i będzie narastał, bo zakładów opiekuńczo-leczniczych jest po prostu za mało – dodaje specjalistka.

LUDZIE NIE SĄ ODPORNI NA STAROŚĆ

ZOL Copernicusa stale szuka wolontariuszy. To osoby, które np. czytają pacjentom, rozmawiają z nimi, są obok. Są też wolontariusze z Aresztu Śledczego w Gdańsku, którzy pomagają w pracach pielęgnacyjnych. Zdarza się jednak, że ludzie chcący pomagać wycofują się, bo nie dają rady. Mają mylne wyobrażenie o takiej placówce. – Nie wytrzymują zderzenia z rzeczywistością, bo nie spodziewali się tego, co zastali. Nie wszyscy są odporni na starość i choroby. Nie spodziewali się pacjentów z demencją, w pieluchach. To często dla nich szok – mówi Elżbieta Rojek.

Zakład Opiekuńczo Leczniczy spółki Copernicus znajduje się w budynku dawnego szpitala kolejowego w Gdańsku. Placówka ma obecnie 38 miejsc dla pacjentów. W kolejce na przyjęcie czeka kilkadziesiąt osób. Maksymalny czas pobytu pacjenta to rok.

Joanna Matuszewska
Napisz do autorki: j.matuszewska@radiogdansk.pl

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj