Stolica województwa zmaga się z poważnymi brakami kadrowymi. Według oficjalnych źródeł w Gdańsku brakuje 80 kierowców. Z informacji, które przekazał nam chcący zachować anonimowość kierowca – deficyt przekracza 100 pracowników. Prezydent Paweł Adamowicz tłumaczy, że problem jest ogólnopolski i sposobem na jego rozwiązanie jest otwarcie rynku pracy na obcokrajowców. Jednak obserwując organizację komunikacji miejskiej w Gdyni, można stwierdzić, że wystarczy pobrać lekcję od niemal sąsiadującego miasta. – Gdynia już w 1992 r. dostosowała organizację i zarządzanie komunikacją miejską do realiów gospodarki rynkowej – oddzieliła działalność organizatorską, powołując ZKM – Zarząd Komunikacji Miejskiej, pełniący w transporcie pasażerskim funkcję tak jak gdyby „spedytora”, od działalności przewozowej, wprowadzając jednocześnie konkurencję w tej ostatniej – tłumaczy Marcin Gromadzki, rzecznik gdyńskiego ZKM.
KONKURENCJA WŚRÓD OPERATORÓW
Podstawowa różnica między gdańskim i gdyńskim organizatorem komunikacji miejskiej, to ilość operatorów realizujących przewozy. W Gdańsku głównym przewoźnikiem są Gdańskie Autobusy i Tramwaje, odpowiadające za zdecydowaną większość kursów. Linie podmiejskie, jeżdżące w południowej części miasta, obsługuje firma BP Tour, dysponująca 34 autobusami. W Gdyni sytuacja zdaje się być bardziej skomplikowana. Przewozy realizuje łącznie 8 operatorów, ale to nie gdyńscy pasażerowie ostatnimi miesiącami zmagają się z dziurawymi rozkładami jazdy.
DWA RAZY MNIEJSZE MIASTO, DWA RAZY WIĘCEJ KIEROWCÓW
Gdynia jest prawie dwukrotnie mniejszym miastem od Gdańska. Mimo wszystko, łącznie zatrudnia ponad dwukrotnie większą liczbę kierowców. Proporcja zdaje się być na tyle zaburzona, że nie tłumaczy jej fakt funkcjonowania tramwajów w gdańskiej komunikacji miejskiej. Zwłaszcza, że właściciele gdyńskich firm przewozowych, również narzekają na braki kadrowe.
– Pensja trójmiejskich kierowców, na tle kraju jest w czołówce. Jednak ten rynek pracy się zmienił, musimy stwarzać takie warunki, które dla kierowców będą atrakcyjne – zauważa Lech Żurek, prezes spółki Przedsiębiorstwo Komunikacji Autobusowej, która realizuje przewozy dla Zarządu Komunikacji Miejskiej.
W Gdańsku zatrudnionych jest 464 kierowców, w Gdyni ta liczba przekracza 1000.
GDYNIA: BRAK MARGINESU BŁĘDU I DOTKLIWE KARY
Kolejną widoczną różnicą między Gdańskiem a Gdynią w relacji organizator-przewoźnik, jest podejście do marginesu błędu. Zarząd Transportu Miejskiego w Gdańsku zakłada możliwość, że część kursów nie zostanie wykonana.
– Wskaźnik wykonania wozokilometrów w umowie przewozowej, jaką podpisaliśmy ze spółką Gdańskie Autobusy i Tramwaje, wynosi 99,7 procent. Te 0,3 procent to są kursy, które mogą nie być wykonane bez tłumaczenia się, z przyczyn nie leżących po stronie spółki – tłumaczy Zygmunt Gołąb, rzecznik ZTM. GAiT został ukarany za marzec, w związku z niewykonanymi wozokilometrami, które mogły nawet dziesięciokrotnie przekroczyć margines błędu. Sankcje dla spółki wyniosły 85 tys. zł. Nieznane są jeszcze liczby niewykonanych kursów i nałożonych kar za ostatnie miesiące.
Gdyński ZKM w umowach, które zawiera z przewoźnikami jasno określa konieczność wykonania 100 procent kursów. Prezesi firm realizujących przewozy zaznaczają, że kary są dotkliwe. Za każdy nieodbyty bieg autobusu, przewoźnik jest stratny trzykrotnie. Przykładowo jeżeli firma dostaje „x” złotych za pojedynczy kurs, to w przypadku jego niezrealizowania kara wynosi dwukrotność kwoty „x”. W ten sposób nie dość, że nie zarobi wcześniej umówionej kwoty, to jeszcze zapłaci dwa razy więcej.
– Ponad ćwierć wieku funkcjonowania wyspecjalizowanego organizatora przewozów miejskich to wystarczający czas na dopracowanie wszelkich umów i procedur, także takich, które ułatwiają miastu zabezpieczenie się przed różnymi nietypowymi sytuacjami, takimi jak niezrealizowanie kursów przez jednego z operatorów – np. z powodu braku kierowców – dodaje Marcin Gromadzki.
PRZYGOTOWANI NA KAŻDĄ EWENTUALNOŚĆ
Prezes Lech Żurek, obsługujący północno-zachodnie rejony Gdyni, opowiedział, jak radzi sobie z trudną sytuacją na rynku pracy kierowców. Spółka Przedsiębiorstwo Komunikacji Miejskiej zatrudnia 140 osób na cały etat, oprócz tego 78 osób wykonuje 1/8 etatu. Wśród tej grupy są np. osoby posiadające dzieci, pasjonaci komunikacji miejskiej, emeryci oraz… doktor i wykładowca jednej z gdyńskich uczelni, który tłumaczy, że w ten sposób się „relaksuje”. Jednak zatrudnianie kierowców na 1/8 etatu (co jest powszechną praktyką w gdyńskich firmach), to duże wyzwanie dla planistów. Wyczuwalne jest w podejściu gdyńskich prezesów do kierowców, indywidualność i chęć dopasowania grafiku do możliwości każdego pracownika. Na co z pewnością pozwala fakt mniejszej odpowiedzialności, która w tym mieście jest podzielona między ośmiu operatorów i co nakazuje presja wywołana konkurencyjnością.
Co ciekawe planiści pracujący w Przedsiębiorstwie Komunikacji Miejskiej również posiadają wszystkie uprawnienia pozwalające w krytycznych sytuacjach złapać za kierownicę autobusu. Tak samo wykwalifikowani są chociażby mechanicy. Firma zdaje się być przygotowana na każdą ewentualność.
– Gdyński model (organizator i wielu operatorów, w tym część prywatnych) funkcjonuje w wielu miastach nie tylko w kraju i jest wciąż rozwijany. To dlatego bardzo często goszczą w Gdyni przedstawiciele innych miast i aglomeracji, szukając wzorców do przeniesienia na własne podwórko – zaznacza Marcin Gromadzki.
Maksymilian Mróz