Coraz więcej pijanych kierowców w Gdańsku. Policjantka: „Najdziwniejszym tłumaczeniem było…”

Rośnie liczba pijanych kierowców, których zatrzymuje gdańska drogówka. W maju było ich 183 – to o prawie dwudziestu więcej niż miesiąc wcześniej. W porównaniu z ubiegłym rokiem statystyki wyglądają jeszcze gorzej. W kwietniu 2017 roku na gdańskich drogach złapano 94 pijanych kierowców i rowerzystów, a w analogicznym okresie tego roku aż o 70 więcej.

 
TRZY PROMILE

W poniedziałek na ulicy Turystycznej wpadł 45-latek, który kierował autem mając ponad trzy promile alkoholu. Przyznał policjantom, że wraca do Płońska, bo tylko na jeden dzień przyjechał z koleżankami zobaczyć morze. Jak mówi nadkomisarz Magdalena Ciska, tak duże stężenie alkoholu w organizmie kierowcy, to śmiertelne zagrożenie. – On widzi tylko to, co jest przed nim. Nie widzi przeciwległego pasa kierunku ruchu, nie widzi pobocza, nie wie co się dzieje. Taki kierowca nie ma szans, żeby zareagować, gdyby coś rzeczywiście się działo i powinien jakiś manewr wykonać, ma problem z koncentracją i koordynacją. Po prostu nie może wsiadać za kółko pojazdu – zaznacza. Mężczyzna trafił do policyjnej celi. Wkrótce usłyszy zarzuty.

Tego samego dnia policjanci drogówki wyeliminowali z ruchu drogowego jeszcze siedmiu innych kierujących, którzy byli pod wpływem alkoholu.

DZIWNE TŁUMACZENIA

Średnio w ciągu doby policjanci zatrzymują siedem osób, które z promilami w organizmie zdecydowały się wsiąść za kierownicę. Nadkomisarz Magdalena Ciska podkreśla też, że niektóre tłumaczenia pijanych kierowców potrafią zaskoczyć. – Zawsze tłumaczą się, że to były dwa piwka albo że zjedli jabłka, które sfermentowały. Były badania prowadzone na ten temat. Żeby doszło do jakiejkolwiek fermentacji jabłek w brzuchu, trzeba by było zjeść 20 kilogramów. Najdziwniejszym tłumaczeniem chyba było to, kiedy mężczyzna zaprzeczył, że pił. Według niego alkohol do zupy wlała mu żona – opisuje.

 
Grzegorz Armatowski/mili
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj