Dwutygodniowe pomiary wody w pierwszej połowie czerwca przeprowadzili naukowcy z Instytutu Morskiego. Według nich, zawartość tlenu mierzona w aż 22 punktach wskazuje, że środowisko nie ucierpiało w skutek awarii z 15 maja, kiedy do Motławy z uszkodzonej przepompowni Ołowianka dostało się około 100 tysięcy metrów sześciennych nieoczyszczonych ścieków.
– Ich objętość stanowi około 0,2 proc. odbiornika tego ścieku. Mogłyby nastąpić zmiany nawet w życiu biologicznym, gdyby sytuacja utrzymywała się dłużej. Ściek został rozproszony w sposób skuteczny. Nie widać trwałych zmian – podkreśla dr Radosław Opioła. Jak dodają naukowcy, całkowita wymiana wód w Motławie i Martwej Wiśle następuje w miesiąc.
TO NIE KATASTROFA EKOLOGICZNA
Dla miasta ważne jest, by nie mówić o katastrofie ekologicznej – zaznacza wiceprezydent Piotr Grzelak. – Wiele osób, kandydatów na różne stanowiska państwowe te wyroki ferowało. Od dziś będziemy sprawdzać wszystkie informacje, które się pojawiają i używać różnych instrumentów prawnych by ochronić wizerunek miasta Gdańska.” – deklaruje.
Tymczasem zdaniem Kazimiera Koralewskiego, radnego Gdańska z Prawa i Sprawiedliwości, słowo „katastrofa”, jeśli ścieki wylewały się przez trzy doby – jest jednak uprawnione. – To, co wydarzyło się na przestrzeni tego czasu. To, że przyroda sobie z tym dała radę, to jest nasze szczęście, ale w tak newralgicznym punkcie, tak ważna przepompownia, zatrzymanie pomp to jest katastrofa – tłumaczy Koralewski.
KONTROLA W DRUGIEJ POŁOWIE LIPCA
Przyczyny awarii przepompowni wyjaśnia powołana przez miasto komisja naukowców. Tymczasem w drugiej połowie lipca ma zacząć się kontrola spółki Saur Neptun Gdańsk przez Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie. To interwencyjna i kompleksowa kontrola spółki – mówią przedstawiciele urzędu.
Za nieodprowadzanie ścieków Spółka Saur Neptun Gdańsk zapłaciła miastu 300 tysięczną karę. Sprawę awarii bada także prokuratura.
PEŁNY RAPORT MOŻNA ZNALEŹĆ TUTAJ.
Sebastian Kwiatkowski/mich