Pod względem liczby ofiar na drogach Pomorze cofnęło się o dwa lata. W naszym województwie jest mniej bezpieczne niż przed rokiem. Policjanci podsumowali pierwszych sześć miesięcy bieżącego roku. Jak wynika z danych, na nowo zaczęła rosnąć liczba nie tylko wypadków, ale i ofiar. – To niepokojące – przyznaje sierżant sztabowy Marek Radliński z pomorskiej drogówki.
STATYSTYKI W GÓRĘ
Względnym optymizmem napawać mogą jedynie dane dotyczące pijanych kierowców. Do końca czerwca zatrzymano ich na Pomorzu 2 720. To o 200 mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku, mimo że w „balonik” dmuchnąć musiało prawie 600 tysięcy zmotoryzowanych – o 40 tysięcy więcej niż przed rokiem.
WINNA DOBRA POGODA?
Zdaniem Marka Radlińskiego liczba wypadków i ofiar to po części efekt… nadzwyczaj dobrej pogody. – Jeździmy szybciej, przeceniamy swoje umiejętności, a co za tym idzie zdarzają się tragiczne w skutkach zdarzenia. Prędkość jest cały czas główną przyczyną zdarzeń drogowych. Odrobina ludzkiej przychylności, ograniczonego zaufania. Zastanawiajmy się także nad tym co robią inni na drodze – podkreśla.
Warto wspomnieć, że dotąd od 1998 roku liczba wypadków na polskich drogach systematycznie malała: od 66 tysięcy 20 lat temu do 32 tysięcy w 2017 roku. Trend spadkowy odwracał się kilkukrotnie, między innymi w 2007, 2011 i 2016 roku.