Decyzje w sprawie przyjęć do starogardzkich przedszkoli przedłużone. Chętnych było trzy razy więcej, niż miejsc. Z podobnymi problemami zmaga się większość gmin w Polsce.
– Jesteśmy w stanie zawieszenia. Brakuje jasnych informacji z urzędu. Część osób otrzymała już list, inni jeszcze nie. Słyszymy tylko, że mamy czekać – denerwuje się jedna ze starogardzkich matek. – Razem z mężem pracujemy w Starogardzie. Mieszkamy w Starogardzie i płacimy tutaj podatki. Moja córka jak na razie się nie dostała do publicznego przedszkola, a dostały się dzieci, których rodzice nie pracują i siedzą w domu. Czujemy się pokrzywdzeni – dodaje inna.
PRAWIE 600 CHĘTNYCH
W ubiegłym roku do starogardzkich przedszkoli uczęszczało 1278 dzieci. Aż 1105 z nich będzie kontynuować naukę w tych placówkach w nowym roku szkolnym. W praktyce oznacza to, że zwolniły się tylko 173 miejsca. A chętnych jest dużo więcej. Zarejestrowano prawie 570 wniosków. Po weryfikacji ich liczba spadła do 495. Rodzice decyzje o przyszłości ich dzieci mieli otrzymać do końca lipca. Już teraz jest pewne, że termin ulegnie przesunięciu.
– Wszyscy rodzice otrzymają list z informacją do końca sierpnia. Jak na razie zabezpieczyliśmy 115 miejsc w przedszkolach niepublicznych i 100 w przedszkolach przyszkolnych – uspokaja Małgorzata Rogala ze starogardzkiego magistratu.
Jak informują urzędnicy, niebawem zostanie ogłoszony jeszcze jeden konkurs, skierowany do punktów przedszkolnych. To tam mają znaleźć się pozostałe brakujące miejsca. Zgodnie z ustawą Prawo oświatowe gmina ma obowiązek zapewnić miejsca wszystkim dzieciom w wieku od trzech do sześciu lat w placówkach publicznych.
Tomasz Gdaniec/mk