Gdańscy aktywiści chcą, aby w mieście powstały łąki. „Mogłyby kwitnąć w okolicach dróg szybkiego ruchu”

Nie kośmy trawników, zostawmy je naturze” – gdańscy aktywiści chcą łąk w mieście. Ma to przywrócić bioróżnorodność, polepszyć warunki retencyjne i przynieść oszczędności. Wartością dodatkową będzie edukacja ekologiczna.

Miejskie łąki z powodzeniem przyjęły się na Zachodzie. Działają między innymi w Amsterdamie, Rotterdamie i Londynie. Lepszy Gdańsk i Zieloni chcą przenieść ten pomysł na grunt gdański. – To dałoby nam wspaniałe oszczędności i zyski. To nie tak, że my zmienimy trawniki, niech natura sama to zrobi – zaznacza Tomasz Larczyński z Ruchu Społecznego Lepszy Gdańsk.

ODPOWIEDNIE MIESZANKI

Koszenie takich obszarów odbywałoby się rzadko. By uzyskać optymalny efekt łąki, trawniki musiałyby zostać obsiane odpowiednimi mieszankami. – U nas byłaby to mieszanka łąka polska, na terenach nieużytków położonych w dolinach oraz mieszanka łąka górska na terenach typu Wrzeszcz, która dostosowana jest do gromadzenia wody opadowej intensywnie spływającej ze szczytów. Jeśli chodzi o utrzymywanie takich obszarów, to wystarczy jedno koszenie rocznie – mówi Monika Bernatowicz z Lepszego Gdańska.

W OKOLICACH WIADUKTÓW

Łąki mogłyby kwitnąć w okolicach wiaduktów czy dróg szybkiego ruchu. W tych miejscach służby zajmujące się utrzymaniem zieleni musiałyby przeprowadzać odpowiednie zabiegi, by roślinność nie ograniczała widoczności. Ważnym elementem, na który zwracają uwagę aktywiści jest też edukacja ekologiczna. – Widzimy, że dzieci coraz rzadziej przebywają na łonie natury dlatego chcemy, by tereny miejskich łąk kwietnych stały się naturalnym miejscem dla edukacji ekologicznej – dodaje M. Bernatowicz.

POLEPSZENIE RETENCYJNOŚCI

To, co przyniosłoby wymierne korzyści z miejskich łąk to polepszenie retencyjności. Michał Przybylski z Pomorskiego Towarzystwa Hydrologiczno-Ekologicznego zwraca uwagę na to, że rozbudowa zbiorników retencyjnych w Gdańsku to nie wszystko.

– Bardzo ważne jest to, by wyznaczone obszary pełniły funkcję retencyjną. Żeby nie były to trawniki w stylu klepisk, a łąki kwietne z wyższą roślinnością po kilkanaście, kilkadziesiąt centymetrów wysokości. Taki trawnik potrafi przytrzymać wodę i spowodować zahamowanie odpływu. Im więcej obszarów, tym lepsza ochrona miasta przed powodzią. Metr kwadratowy takiej łąki potrafi zatrzymać 60 litrów wody. To bardzo duża ilość – mówi.


Aleksandra Nietopiel/pOr

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj