„Nie wiecie kim ja jestem, dziadek załatwi mi takich adwokatów, że nic mi nie zrobicie” – tak miał mówić do policjantów Dominik W. – wnuk byłego prezydenta Lecha Wałęsy. Te słowa zeznał w sądzie jeden z funkcjonariuszy. Przed gdańskim sądem rusza kolejny proces Dominika W.. Prokuratura oskarżyła go m.in. o sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym i znieważenie policjantów. W lutym na Oruni, mężczyzna jechał autem bez uprawnień, mając prawie dwa promile alkoholu w organizmie – mówi prokurator Michał Kroplewski.
Na Dominiku W. ciąży więc łącznie pięć zarzutów, a najpoważniejszy to sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. 21-latek miał ponad dwa promile alkoholu w organizmie i jechał bez uprawnień. Według świadków poruszał się od lewej do prawej krawędzi jezdni, wjeżdżał na chodniki zmuszając pieszych do ucieczki i uderzał w inne auta.
Mężczyzna został też oskarżony o uszkodzenie mienia, znieważenie policjantów i zmuszanie ich do odstąpienia od czynności służbowych. Dominikowi W. zarzucono również użycie przemocy i gróźb wobec osoby, która próbowała go zatrzymać zanim przyjechała policja. Oskarżony przyznaje się tylko do części zarzutów – wyjaśnia jego obrońca, mecenas Dariusz Strzelecki.
– Zarzut dotyczy prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwym i bez uprawnień. Zarzut, do którego się przyznaje, to jest również spowodowanie szkody w samochodzie, który został uszkodzony. Do pozostałych zarzutów się nie przyznaje – mówi.
Grzegorz Armatowski/mili