Dominik W. – wnuk byłego prezydenta Lecha Wałęsy – oskarżony m.in. o sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, wyszedł z aresztu. Zgodził się na to gdański sąd, przed którym toczy się proces w tej sprawie.
– Prokurator nie wykazał, aby oskarżony miał utrudniać postępowanie – mówiła sędzia Karolina Kozłowska. Zamiast aresztu, sąd orzekł wobec 21-latka dozór policyjny oraz zakaz opuszczania kraju. Prokuratura już zapowiedziała, że złoży zażalenie na tę decyzję.
„TO BYŁA GŁUPOTA”
Proces Dominika W. ruszył w poniedziałek. Postawiono mu pięć zarzutów. Według śledczych, w lutym tego roku, na jednej z ulic Oruni jechał samochodem bez uprawnień, mając ponad dwa promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Świadkowie twierdzą, że poruszał się od lewej do prawej krawędzi jezdni, wjeżdżał na chodniki, zmuszając pieszych do ucieczki i uderzał w inne pojazdy. Miał też znieważyć policjantów i grozić osobie, która próbowała go zatrzymać.
21-latek przyznaje się tylko do prowadzenia samochodu po pijanemu i uszkodzenia jednego z pojazdów. – To była głupota z mojej strony, zdarzyło mi się to pierwszy raz – mówił w poniedziałek w sądzie.
Sąd odroczył proces do 27 listopada. Dominikowi W. grozi 12 lat więzienia.
Grzegorz Armatowski/mk