Pływa na skuterze, hałasuje i płoszy ryby, ale robi też dużo dobrego. Problem z wczasowiczem pod Zblewem

Turysta, który przyjeżdża nad jezioro Borzechowskie Wielkie koło Zblewa, dostarcza niemałego bólu głowy tamtejszym mieszkańcom. Korzysta ze skutera wodnego mimo zakazu i przeszkadza rybakom. Sprawa byłaby jasna, gdyby nie fakt, że w tym czasie uratował przed utonięciem uratował dwie osoby.

– Podtapia ludzi, rozpędza ławice ryb, zrywa spławiki – wylicza domniemane przewinienia turysty Kazimierz Tomala, rybak z Borzechowa. – Od 30 lat dzierżawię część jeziora od Skarbu Państwa i wynajmuję turystom oraz wędkarzom. Przez ten skuter przychodzą do mnie z pretensjami. Tylko w ubiegłym roku traciłem ponad 15 tys. zł – zaznacza.

MIESZKAŃCY NARZEKAJĄ

Mężczyzną, na którego narzekają niektórzy okoliczni mieszkańcy, jest Dariusz P. Posiada on aktualne uprawnienia ratownika WOPR oraz skuter wodny, którego używa na jeziorze Borzechowskim Wielkim koło Zblewa. Choć obowiązuje tam zakaz używania tego typu sprzętu. – Wystosowaliśmy specjalny apel, pod którym podpisało się ponad 50 osób – w tym sołtysi, wójt, mieszkańcy i turyści. Nikt tego pana nie chce tutaj – podkreśla Jerzy Tomala, syn rybaka z Borzechowa.

Jak przypomina Jerzy Komorowski ze starogardzkiego starostwa powiatowego, zakaz pływania jednostkami motorowymi wprowadzono na większości starogardzkich jezior już w 2004 roku. Jednak jezioro Borzechowskie Wielkie jest szczególny przypadkiem. Wchodzi bowiem w skład obszarów chronionych Natura 2000. – Otrzymujemy informacje od straży rybackiej o używaniu skutera wodnego na tym jeziorze. Porusza się on z nadmierną, niebezpieczną prędkością. Obecnie pracujemy nad tym – dodaje urzędnik.

Z uzyskanych przez Radio Gdańsk informacji wynika, że przeciwko mężczyźnie od 2016 roku toczy się postępowanie sądowe w podobnej sprawie. Mężczyzna jest obwiniony z Kodeksu Wykroczeń.

URATOWAŁ DWIE OSOBY

Cała sprawa ma też drugie dno. Nie jest tajemnicą, że w Polsce brakuje ratowników WOPR. Obecnie do organizacji ratowników wodnych należy kilkadziesiąt tysięcy osób. W tym niesforny turysta. Większość ratowników wyjeżdża za granicę, gdzie mogą liczyć na lepsze pieniądze. Dodatkowo Dariusz P. jako jedyny na tym jeziorze dysponuje skuterem wodnym.

– Ten człowiek przyjeżdża na weekendy. Z mojego punktu widzenia nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie. Kilkukrotnie interweniował na jeziorze. Tylko w ostatnim czasie, dzięki temu skuterowi udało się uratować dwoje ludzi – relacjonuje Krzysztof Landowski, restaurator z Borzechowa.

 

 

Tomasz Gdaniec/mili

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj