Zapadnięte studzienki w Słupsku – część kolejna. „Straż miejska jeździ i wlepia mandaty, tego jakoś nie widzi”

pacholek copy copy copy

Głęboka na metr dziura w chodniku przy alei Sienkiewicza w Słupsku. To zapadnięta studzienka komunikacyjna firmy Orange. Po kilku dniach dziurę prowizorycznie zabezpieczono, ale mieszkańcy mówią, że niebezpiecznie było kilka dni. – Chyba najechała tu jakaś ciężarówka i ta betonowa pokrywa się zupełnie rozsypała. Gdyby wpadło dziecko, to na pewno by się poważnie potłukło, a dorosły – złamanie nogi jak w banku. To centrum miasta. Straż miejska jeździ i wlepia mandaty, a tego jakoś nie widzi. Od ubiegłego wtorku tak tu było, nikt nie reagował – mówi mieszkaniec Słupska.

„WSZYSCY WIDZĄ I NIKT NIE ZGŁASZA”

Na razie postawiono tam ostrzegawczy pachołek. Firma Orange na portalu społecznościowym podziękowała mieszkańcowi Słupska za zgłoszenie i obiecała zająć się sprawą. – Nasi technicy już otrzymali informację – odpisał Orange.

 

Fot. Radio Gdańsk/Przemysław Woś

– Zgłosiłam to do Zarządu Infrastruktury Miejskiej w Słupsku i miła pani od razu się sprawą zajęła. Szkoda, że wszyscy widzą i nikt nie zgłasza – dodaje mieszkanka pobliskiej kamienicy.

W lipcu dużym echem w internecie odbiła się inna zapadnięta studzienka firmy Orange w Słupsku, o której pisaliśmy TUTAJ. Na ulicy Szczecińskiej, dziurę w chodniku zabezpieczono starymi drzwiami. Jednak studzienka została już naprawiona.

Przemysław Woś/mm

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj