Mieszkańcy gdyńskiej dzielnicy Karwiny są przeciwni planom sprzedaży tak zwanego Wzgórza Choleryków. Obawiają się, że może tam powstać kolejny blok mieszkalny i oczekują od miasta konkretnej deklaracji odnośnie terenu. – Wiemy, że to miejsce wcześniej zostało wystawione na sprzedaż, następnie miasto się z tego wycofało – mówił Marek Dudziński, radny dzielnicy Karwiny z PiS.
– Chcemy uporządkować to miejsce i zadeklarować miastu oraz mieszkańcom, że teren w pierwszej kolejności powinien należeć do nich – do mieszkańców, którzy chcą tu spędzać wolne chwile. Wzgórze jest przeznaczone do pikników, rekreacji i chcemy, aby takie pozostało jego przeznaczenie – dodał. Radni spotkali się z mieszkańcami w sobotę na tzw. Wzgórzu Choleryków, by wspólnie uporządkować teren oraz zasadzić symboliczne drzewo.
TŁUMACZENIA MIASTA
Miasto odrzuciło projekt mieszkańców w Budżecie Obywatelskim na stworzenie w tym miejscu parku. – Tłumaczono to tym, że nie ma zgody na teren rekreacyjny, ponieważ znajdowały się tu groby ofiar epidemii cholery – mówił Krzysztof Lewandowski, radny dzielnicy Karwiny z PiS.
NIEPOKOJĄCA ROZBIEŻNOŚĆ
– Uderzająca jest rozbieżność między medialnymi deklaracjami, a zapewnieniami miasta. Miasto zapewniło, że terenu nie zamierzano sprzedać. Do Rady Dzielnicy przyszła natomiast odpowiedź od miejskiego ogrodnika, że prowadzone są negocjacje, aby teren przywrócić do sprzedaży – wyjaśnił Grzegorz Baran, radny dzielnicy Wielki Kack z PiS.
MIASTO JAKO INWESTOR?
– Co więcej, niepokojąca jest sytuacja, jeżeli chodzi o zachowanie miasta jako inwestora. Jeżeli sprzedajemy teren, a potem mówimy, że potrzebne są jeszcze jakieś badania, to nic innego jak sprzedaż kota w worku – skwitował Marek Dudziński.