Od środy Kościół świętego Mikołaja będzie zamknięty. Grozi mu zawalenie?

– To dramatyczna wiadomość dla wszystkich gdańszczan. Coś niepokojącego dzieje się z fundamentami XIV-wiecznej świątyni – w wielu miejscach popękały sklepienia, filary i posadzka bocznej nawy, przez którą wchodzi się do świątyni – informuje portal gdansk.pl.

Prezydent Paweł Adamowicz powołał zespół antykryzysowy do zbadania jak bardzo poważna jest sytuacja oraz do ratowania kościoła.

OD ŚRODY ZAMKNIĘTA

Pewne jest, że świątynia od środy będzie zamknięta na wiele miesięcy, może nawet lata. Po to, by nie doszło do katastrofy budowlanej, w której ktoś mógłby ucierpieć. Na głowy wiernych i turystów może spaść sklepienie. Pojawiły się w nim spękania i szczeliny tak duże, że w niektóre z nich można włożyć połączone dłonie.

Prawie całą nawę boczną wygrodzono i wyłączono z użytkowania. Między drugim i trzecim filarem stoi potężne rusztowanie. We wtorek, 30 października, do wnętrza jeszcze wchodzą ludzie przez wejście zlokalizowane w pobliżu kościelnych organów.

URZĄD ZABYTKÓW NIE ZNA PRZYCZYNY

Marcin Tymiński z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków potwierdza, że kościół będzie zamknięty dla zwiedzających, bo na ścianach pojawiły się spękania. – Na pewno wiemy, że pękają ściany i podłogi. Najlepsza nie jest też sytuacja na wieży, dlatego już kilka miesięcy temu wojewódzka konserwator dofinansowała badania architektoniczne wieży, żeby stwierdzić co się dzieje. Nie znamy jeszcze przyczyn pęknięć, mamy już pewne teorie i hipotezy, ale na razie nie chcemy o nich mówić, czekamy na opinie specjalistów.

Tymiński potwierdza też, że decyzję o zamknięciu bazyliki podjął zarządzający nią zakon Dominikanów. – To słuszna decyzja – mówi. – Lepiej dmuchać na zimne, niż narażać kogoś na potencjalne niebezpieczeństwo.  Zrobimy wszystko, by świątynię otworzyć jak najszybciej, ale z racji zaplanowanych na najbliższe tygodnie badań trudno powiedzieć kiedy to nastąpi.

PRZYCZYNA W PODŁOŻU

– Wiadomo, że przyczyna znajduje się w podłożu – ocenia Grzegorz Sulikowski, miejski konserwator zabytków w Gdańsku. – Poza tym nie wiadomo nic. Trzeba to wszystko dokładnie zbadać i postawić diagnozę. Czy coś się dzieje z fundamentami? Jeśli tak, to jak zostały wykonane przez budowniczych? Jaką zastosować metodę, by kościół uratować? – dodaje.

Pewne jest, że ustabilizowanie świątyni i prace naprawcze będą kosztowały miliony złotych.

Świątynia podlega nadzorowi konserwatora wojewódzkiego, ale gdańscy dominikanie równocześnie zaalarmowali prezydenta. Paweł Adamowicz zwołał naradę w kościele, na którą wezwał m.in. miejskiego konserwatora zabytków Grzegorza Sulikowskiego i powiatowego inspektora nadzoru budowlanego. Po oględzinach na miejscu i relacjach zdanych przez specjalistów prezydent powołał zespół antykryzysowy, który ma współpracować z zakonnikami i specjalistami z Politechniki Gdańskiej.

Wiadomo już, że najprawdopodobniej konieczne będzie rozebranie i przeniesienie w bezpieczne miejsce barokowych ołtarzy, które znajdują się przy zagrożonych filarach.

COŚ DZIAŁO SIĘ JUŻ OD WIOSNY

Coś niepokojącego działo się już od wiosny. Zakonnicy zauważyli wtedy, że posadzka pęka i „faluje”, a szczeliny na sklepieniu są coraz liczniejsze i coraz większe. Wszystko to w nawie bocznej, południowej, niemal na całej długości – patrząc od strony ołtarza głównego. Właśnie przez tę nawę do wnętrza kościoła prowadzą 2 wejścia dla wiernych i zwiedzających. Stąd decyzja przeora klasztoru, o. Macieja Okońskiego, by od środy, 31 października świątynię całkowicie wyłączyć z użytkowania. Jest realna obawa, że sklepienie się zawali – a to mogłoby doprowadzić do tragedii.

O. Okoński we wtorek, 30 października, pojechał w trybie pilnym do Warszawy, gdzie zwołano w tej sprawie posiedzenie Rady Prowincji Dominikanów na całą Polskę. Jeszcze we wtorek wieczorem ma wrócić do Gdańska i powiedzieć o wszystkim na konferencji prasowej.

Sytuacja jest tym bardziej niepokojąca, że stojący po sąsiedzku z Halą Targową kościół św. Mikołaja jest jedyną świątynia w Śródmieściu Gdańska, która praktycznie wyszła nietknięta z pożogi II wojny światowej. Zachowało się wszystko – łącznie z barokowym wyposażeniem.

oprac. mar

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj