W Chinach sprzedaje się ich 30 mln rocznie, a w Polsce zyskują coraz większą popularność. Elektryczne hulajnogi przebojem wchodzą do naszego kraju jako alternatywa w transporcie.
Coraz więcej osób wybiera taki sposób dojazdu do pracy czy szkoły. Jedną z nich jest socjolog ze Słupska Maciej Maraszkiewicz, który elektryczną hulajnogą przejechał już niemal tysiąc kilometrów.
Fot. Radio Gdańsk/Przemysław Woś
„WSZĘDZIE SZYBKO DOJEŻDŻAM”
-Trochę się zaraziłem tym od znajomych. Fajne rozwiązanie, wszędzie szybko dojeżdżam. Na jednym ładowaniu mogę pokonać około 50 kilometrów. Jak dla mnie to wystarcza nawet na kilka dni. Łatwo się ładuje, koszt jest niewielki – dużo tańszy niż w przypadku samochodu czy komunikacji zbiorowej – mówi. – Hulajnoga składa się jednym ruchem, mogę ją ze sobą zabrać właściwie wszędzie. Kłopot pojawia się oczywiście podczas opadów deszczu, ale pogoda w tym roku dopisuje i nie ma większych problemów – dodaje Maciej Maraszkiewicz.
Najtańsza elektryczna hulajnoga kosztuje około tysiąca złotych. Droższe modele to wydatek kilku tysięcy. Najszybsze egzemplarze potrafią rozwijać prędkość powyżej 50 km/h.
PLANOWANE WYPOŻYCZALNIE
W większych miastach w Polsce planowane są już wypożyczalnie elektrycznych hulajnóg, taka usługa bije rekordy popularności w Stanach Zjednoczonych.
Polskie przepisy na razie nie zauważają problemu tych pojazdów o niskiej mocy silnika elektrycznego. Użytkownicy poruszają się nimi zarówno po chodnikach, jak i ścieżkach rowerowych, czy ulicach.
BĄDŹMY OSTROŻNI
Eksperci zalecają jednak ostrożność i nierozwijanie zbyt wysokich prędkości, a także używanie kasków ochronnych. W Europie Zachodniej o ponad 10 procent wzrosła liczba śmiertelnych wypadków wśród użytkowników rowerów elektrycznych. Korzystają z nich zwłaszcza osoby starsze. Spośród 68 ofiar śmiertelnych większość miała 70 i więcej lat.
Przemysław Woś/pOr