Muzealnicy rozpoczynają badania pochodzenia żyrandola z kościoła świętego Jacka w Słupsku. Zdaniem władz kościelnych z Koszalina, to Korona Piwowarów – ogromny świecznik, który zdobił miejscową katedrę przez ponad 300 lat, ale po wojnie zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach.
Teraz niemal identyczny obiekt wisi w słupskim kościele. Koszalin domaga się jego zwrotu na zasadzie użyczenia w depozyt bezczasowy. Muzeum Pomorza Środkowego uważa, że kupiło i odnowiło bardzo podobny żyrandol, ale nie jest to Korona Piwowarów.
SPRAWDZAJĄ ZABYTKOWY ŻYRANDOL
– Nie ma żadnych podstaw, aby uważać, że ten obiekt pochodzi z Koszalina. Być może mógł to być obiekt, który przyjechał ze Śląska, danych kresów wschodnich, czy z Polski południowej. My nie mamy konkretnego źródła, które wskazywałoby na to, że sam obiekt pochodzi z kościoła w Koszalinie. Musimy teraz na podstawie prac badawczych ustalić, że obiekt z którym mamy do czynienia jest rzeczywiście Koroną Piwowarów – mówi Radiu Gdańsk Anna Sujecka z Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku.
Pod żyrandolem w słupskim kościele rozstawiono rusztowanie, z którego pracownicy muzeum, będą prowadzić dokumentację fotograficzną obiektu. Ta zostanie później wysłana do muzeum w Norymberdze, gdzie ma być poddawana dalszej analizie.
POMOGĄ MUZEALNICY Z NORYMBERGI
– Wiemy na pewno ze źródeł archiwalnych, że Korona Piwowarów znajdująca się w koszalińskim kościele, właśnie w warsztacie Norymberskim została wykonana. Dlatego tutaj potrzebujemy tego konkretnego potwierdzenia – dodaje Anna Sujecka.
PRZEPROWADZKA TYLKO ZA ZGODĄ MINISTRA
Badania autentyczności Korony Piwowarów w słupskim kościele potrwają kilka dni. Jeśli potwierdzi się, że jest to obiekt z Koszalina, wówczas na jego przeniesienie ze Słupska, będzie jeszcze musiał się zgodzić Minister Kultury.
Paweł Drożdż/mar