Pracownicy Regionalnego Ośrodka Psychiatrii Sądowej w Starogardzie Gdańskim na co dzień leczą najgroźniejszych przestępców w kraju. Teraz domagają się podwyżek. W czwartek będą pikietować przed Ministerstwem Zdrowia.
– Ta praca jest bardzo wymagająca. Cały czas musimy mieć oczy dookoła głowy. Nie wiadomo, jaki pomysł przyjdzie naszym pacjentom do głowy. Dlatego przez cały dyżur musimy być maksymalnie skoncentrowani – mówi Krzysztof Kamysz, terapeuta zajęciowy.
Starogardzki Regionalny Ośrodek Psychiatrii Sądowej funkcjonuje od 1998 roku. Na przymusowe leczenie trafiają tutaj najbardziej niebezpieczni przestępcy, między innymi sprawcy gwałtów i zabójstw. Ośrodek jest zakładem psychiatrycznym prowadzącym działalność w zakresie diagnostyki i leczenia sprawców czynów zabronionych, które są związane z ich chorobą psychiczną, upośledzeniem umysłowym lub innymi zakłóceniami czynności psychicznych. Pacjenci przebywają na czterech oddziałach, w których znajduje się po 16 miejsc. W sumie oddział może pomieścić 64 podopiecznych.
– Ataki na personel zdarzają się każdego dnia. To nasz chleb powszedni. Takie zdarzenia to efekt chorób i dysfunkcji naszych pacjentów. Mamy odpowiednie procedury, jednak takie sytuacje zawsze w nas zostają – mówi Grażyna Wika, pielęgniarka i szefowa zakładowej Solidarności.
NIEBEZPIECZNI PACJENCI
DOJDZIE DO STRAJKU GŁODOWEGO?
Pracownicy są rozżaleni, bo od wielu lat zabiegają o podwyżki. Obecnie średnia pensja pracownika ośrodka to około 2,5 tys. zł brutto plus 10-procentowy dodatek. Dlatego żądają wzrostu wynagrodzeń dla starszych pielęgniarek i pielęgniarzy o 1500 zł i 1750 zł dla specjalistów, a dla pozostałego personelu o 1200 zł. Pracownicy chcą także zwiększenia dodatku z 10 proc. do 40 proc. za bezpośredni kontakt z niebezpiecznymi pacjentami.
– Jesteśmy zdeterminowani. Jeśli nadal będziemy ignorowani, to następnym krokiem może być strajk głodowy. Od wielu lat próbujemy rozmawiać z resortem zdrowia, ale bez rezultatów – zapowiada Krzysztof Kamysz.
Tomasz Gdaniec/mili