To była jedna z największych tragedii w historii Polski. 48 lat temu żołnierze i milicjanci zaczęli strzelać do robotników, którzy szli z kolejki SKM do pracy w stoczni i porcie w Gdyni. Oficjalnie zginęło 18 osób, ale w rzeczywistości ofiar było dużo więcej. W poniedziałek, 17 grudnia, Gdynia wspominała te tragiczne wydarzenia.
Od 6:00 w mieście trwały uroczystości, upamiętniające ofiary masakry Czarnego Czwartku. Odśpiewany został hymn państwowy, głos zabrali zaproszeni goście: parlamentarzyści, przedstawiciele rządu i władz samorządowych oraz uczestnicy tamtych wydarzeń.
– Mieszkaliśmy w bloku niedaleko stoczni. Byłem wtedy nastolatkiem. Tamtej nocy obudził mnie huk czołgowego wystrzału – wspominał Szef Solidarności Stoczni Gdynia, Roman Kuzimski – Leżeliśmy wtedy na podłodze, a wszędzie latały kule. Strzelali, a mój ojciec był wtedy w stoczni – dodał.
W apelu pamięci przywołano imienne i bezimienne ofiary Grudnia 70 w Gdyni. Wcześniej odczytano list od Prezydenta RP i Marszałka Sejmu.
Fot. Radio Gdańsk/Jacek Klejment
Fot. Radio Gdańsk/Jacek Klejment
Fot. Radio Gdańsk/Jacek Klejment
Fot. Radio Gdańsk/Jacek Klejment
W intencji tych, którzy zginęli podczas masakry robotników w 1970 roku, została także odmówiona modlitwa, a żołnierze marynarki wojennej oddali salwę honorową. Na koniec zaplanowano złożenie kwiatów pod Pomnikiem Ofiar Grudnia ’70.
Fot. Radio Gdańsk/Jacek Klejment
Pod pomnikiem zebrało się sporo ludzi, nie tylko urzędników, ale również mieszkańcy Gdyni i świadkowie masakry Czarnego Czwartku.
TRAGICZNE WSPOMNIENIA
Jedną z pierwszych ofiar był 24-letni stoczniowiec Zygmunt Polito. Ponieważ nie funkcjonowała komunikacja miejska, wraz z kolegami chciał pojechać taksówką do pracy – opowiada siostra zabitego, Irena Nawrocka. – Przy moście nie puszczali już nikogo. Taksówkarz się zatrzymał, a brat, wysiadając, dostał rykoszetem prosto w skroń. Zginął na miejscu. O 5:55 już nie żył – dodała.
Dzień wcześniej strzelano do gdańskich stoczniowców, którzy wyszli przez bramę nr 2. W walkach ulicznych z milicją w Gdańsku uczestniczył Wiktor Krumin, wówczas 18-latek.
– Krzyczeliśmy, że chcemy chleba i nie zgadzamy się na takie ceny. Zaczęli strzelać do nas gazem łzawiącym, świecami dymnymi. No to my zaczęliśmy rzucać kamieniami, kilkakrotnie z piwnic podpalaliśmy Komitet Wojewódzki. Widziałem, że klatka schodowa się paliła, widziałem dym. Tam walczyliśmy – mówił Wiktor Krumin.
WIECZORNE UROCZYSTOŚCI
Apelem poległych i złożeniem kwiatów pod pomnikiem Ofiar Grudnia 1970 na placu Wolnej Polski zakończyły się gdyńskie uroczystości 48. rocznicy wydarzeń grudniowych. Wieczorna część obchodów „Czarnego Czwartku” rozpoczęła się mszą w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa. Stamtąd kilkaset osób przeszło w marszu milczenia pod pomnik Ofiar Grudnia 1970 przy Ratuszu.
– To bardzo ważny dzień dla nas, Polaków i gdynian. Lata 70. wcale nie były tak dawno. Odczułem to na własnej skórze, bo jestem stoczniowcem z byłej Komuny Paryskiej – mówił mieszaniec Gdyni.
– Z Wzgórza św. Antoniego patrzyłam, jak robotnicy szli na Urząd Miasta, a tam stały czołgi. Było strasznie – dodała gdynianka.
– Ciężka sprawa, kiedy się ludzie postawili. Polak strzelał do Polaka, to była makabra – mówił starszy mężczyzna.
Na miejscu odczytano apel poległych, a także oddano salwę honorową.
GA/mkul/mmt/ML