Koniec sądowej walki pomiędzy Agnieszką Pomaską a Anną Kołakowską. Jest decyzja Sądu Apelacyjnego

Anna Kołakowska, była gdańska radna Prawa i Sprawiedliwości, musi zapłacić tysiąc złotych grzywny za znieważenie posłanki Platformy Obywatelskiej Agnieszki Pomaskiej. Sąd Apelacyjny w Gdańsku utrzymał wyrok Sądu Okręgowego. Była już radna poniesie karę za wpis internetowy o treści „trzeba to coś złapać i ogolić na łyso” pod zdjęciem posłanki PO. Był to komentarz do zdjęcia przedstawiającego posłankę PO drącą kartkę z treścią projektu uchwały w sprawie obrony suwerenności Rzeczypospolitej i praw jej obywateli.

 
Agnieszka Pomaska domagała się przeprosin od Anny Kołakowskiej. W marcu gdański Sąd Okręgowy nakazał jej przeprosić posłankę i zapłacić karę tysiąca złotych grzywny. Ówczesna radna złożyła apelację od wyroku. W piątek sąd drugiej instancji utrzymał wyrok.

„TO COŚ”

Sędzia Krzysztof Noskowicz ogłaszając decyzję uwzględnił kontekst historyczny golenia na łyso. – Pani Kołakowska jest historykiem z wykształcenia. Podawała szereg okoliczności, jak boli ją utrata suwerenności Polski. Ten tekst „ogolenia na łyso” oznacza potraktować jak prostytutkę, jak kogoś kto kolaboruje w sferze intymnej z wrogiem. Jeżeli nie dbamy o to, by odpowiedniej rzeczy czy zjawisku dać słowo, to tak to wychodzi, a potem nie ma odwagi, by się do tego przyznać – mówił sędzia.

– Jeżeli pani Kołakowska czyni taką adnotację „to coś” pod zdjęciem pani Pomaskiej, to czyni to pod jej adresem. Nie można mówić tak pod adresem człowieka. To jest pierwszy element zniewagi. Ten wyrok mógł się zakończyć inaczej: deklaracje o chęci pojednania się pojawiały. Układ ról procesowych był jasny. Jeśli ktoś mógł kogoś przeprosić, to oskarżony przeprasza, a pokrzywdzony wybacza, nie odwrotnie. W tej sprawie zabrakło sądowi życzliwości i przeproszenia, w związku z tym, życzmy sobie, żeby w nowym roku tego nam nie zabrakło, a nadto żeby prawo zawsze znaczyło prawo, a sprawiedliwość zawsze znaczyła sprawiedliwość – dodał sędzia.

KOŁAKOWSKA: „NIE PRZEPROSZĘ”

Na sali sądowej nie było Agnieszki Pomaskiej ani Anny Kołakowskiej. W rozmowie z Radiem Gdańsk była radna PiS powiedziała, że zapłaci karę, choć nie przeprosi posłanki PO. – Nie miałam najmniejszej wątpliwości, że wyrok zostanie utrzymany, bo sądy jednoznacznie opowiadają się po antyprawicowej stronie. Mam żal, że nigdy przez te procesy nie dostałam wsparcia ze strony Prawa i Sprawiedliwości. Tam są prawnicy i środki na wspieranie osób takich jak ja. Jak mogłabym przeprosić kogoś, kogo zachowanie w historii nazywa się zdradą? Tak nisko nie upadłam. Na pewno nie przeproszę niezależnie od tego, jakie będą konsekwencje – dodała była radna.

POMASKA: „MOŻNA WALCZYĆ Z HEJTEM”

Wyrok komentuje posłanka PO Agnieszka Pomaska. – Cieszę się, że ta sprawa jest zakończona, zarówno cywilna jak i karna. To pokazuje, że można walczyć z hejtem, z nienawiścią, skutecznie w sądzie, nawet jak prokurator się nie zaangażuje. Mam poczucie, że to nie jest moja sprawa, że ona ma szerszy wymiar, że będzie miała znaczenie dla tych, którzy spotykają się z hejtem w sieci – dodaje posłanka PO.

Subsydiarny akt oskarżenia w tej sprawie Pomaska złożyła latem ubiegłego roku. Zarzuciła w nim Kołakowskiej nawoływanie do nienawiści i przemocy w związku ze swoją działalnością polityczną. Posłanka zdecydowała się na prywatny pozew po tym, jak miejscowa prokuratura dwukrotnie odmówiła wszczęcia postępowania w sprawie wpisu uznając, że radna nie popełniła przestępstwa. W takiej sytuacji prawo daje pokrzywdzonemu możliwość wniesienia subsydiarnego oskarżenia.

Rafał Mrowicki/PAP
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj