Choć co roku się o tym mówi, co roku też pojawia się ten sam problem. Petardy i psy to nigdy nie jest dobre połączenie. Mimo że coraz więcej miast rezygnuje z puszczania fajerwerków w noc sylwestrową, to amatorów głośnej zabawy nie brakuje. Jak więc zadbać o bezpieczeństwo i spokój naszego pupila? DOBRA SMYCZ TO PODSTAWA
Dla nas to wyjątkowy dzień, ale nasz psiak – tak jak codziennie – chciałby załatwić swoje potrzeby w spokoju. Do takiego spaceru trzeba się więc dobrze przygotować, bo petardy często słychać na wiele godzin przed północą.
Dominika Sontag-Patoka, lekarz weterynarii z Gdańska, podkreśla, że tego dnia jak nigdy powinniśmy zadbać o bezpieczeństwo naszego czworonoga. – Bardzo proszę, aby właściciele psów, którzy do tej pory byli przyzwyczajeni, że ze swoim pupilem wychodzą – choć nie powinni – bez smyczy, w takich momentach stresowych zakładali zwierzakom smycz i obrożę. Można też doczepić adresówkę, czy namiary na obroży. Ważne jest też zaczipowanie, dzięki któremu pupil szybciej może wrócić do domu – mówi specjalistka.
Niestety, pupil jest narażony na stres także kiedy jest już w domu. Nadal słyszy wybuchy i potrzebuje spokoju. Jak mu go zapewnić? Można na przykład odwrócić uwagę psa – radzi Dominika Sontag-Patoka. – Ważne jest skupienie jego uwagi na czymś, co sprawi mu przyjemność. Doskonale sprawdzają się w tej sytuacji różnego rodzaju zabawki, które od środka można wysmarować jakimś mięsem. Zwierzak tak bardzo zagłębi się w zabawę, że dzięki temu przetrwa zły stan – proponuje specjalistka.
Jak dodaje, naszym pupilom trzeba pozwolić schować się w miejsce, w którym będą się czuły bezpiecznie. – Nawet można zabezpieczyć im jakąś „norkę” z dala od tego dźwięku aby mogły się tam faktycznie wycofać – mówi.
Choć wydaje nam się, że pieski lubią się przytulać (i w wielu przypadkach w istocie tak jest) to głaskanie i przytulanie ich w sytuacji stresowej jest tylko „dolewaniem oliwy do ognia”. – Myślimy sobie, że jak je tak mocno przytulimy, będziemy czule do nich mówić: „a ty mój Atosiku, ty się nie bój”, to będzie dobrze. My tym swoim głosem – niezbyt pewnym, troskliwym, ale trochę za miękkim, zwierzakowi w głowie utrwalamy, że sytuacja, która się dzieje, jest sytuacją lękową, ponieważ sam właściciel w tym momencie pełen jest lęku, obaw, dyszy, sapie i przytula tego psa – mówi weterynarz.
JEŚLI NIC NIE POMOŻE, POZOSTAJE MEDYCYNA