Kara dożywotniego więzienia grozi Danielowi M. oskarżonemu o zabójstwo swojej żony w Debrznie. We wtorek przed Sądem Okręgowym w Słupsku rozpoczął się proces ws. tajemniczej śmierci Angeliki Jakubowskiej. 20-latka zaginęła w 1998 roku. Po 19 latach miejsce zwłok ujawnili funkcjonariusze z gdańskiej policji i tzw. Archiwum X. Były ukryte pod posadzką w piwnicy domu, w którym mieszkała.
Według ustaleń prokuratury, zabójstwa dokonał Daniel M. Miał udusić żonę wcześniej przygotowanym kablem elektrycznym, ciało natomiast ukryć w torbie podróżnej, którą włożył do średniowiecznej studni w piwnicy budynku, w którym wspólnie mieszkali.
„DOKONAŁ ZABÓJSTWA”
– 2 października 1998 roku w Debrznie, działając z zamiarem bezpośrednim, dokonał zabójstwa w nieustalony sposób swojej żony Angeliki Jakubowskiej, po czym ukrył jej zwłoki w piwnicy budynku w Debrznie – odczytywała we wtorek akt oskarżenia prokurator Renata Szamiel.
DANIEL M. SKŁADAŁ WYJAŚNIENIA
Daniel M. nie przyznaje się do winy. Przed sądem składał szczegółowe wyjaśnienia. Tłumaczył, że żona wyjechała do rodziny odpocząć. Tak miała robić regularnie, raz w miesiącu, aby odsapnąć od opieki nad dzieckiem. – Uściskaliśmy się z żoną tak jak zawsze, gdy wyjeżdżała. Uściskała małą i po prostu wyszła – opowiadał oskarżony.
Daniel M. zaprzeczył natomiast w sądzie ustaleniom śledczych, aby po zabójstwie, miał zamurować żonę pod posadzką piwnicy.
PROCES POSZLAKOWY
– Przebywam od 21 tygodni w areszcie i do dziś nie wiem, jak to się stało – mówił 43-latek. Podkreślał, że po zaginięciu żony nie prowadził żadnych prac budowlanych w piwnicy, a zwłaszcza nie kładł posadzki w miejscu, gdzie ujawniono po latach zwłoki Angeliki Jakubowskiej.
W pierwszym dniu rozprawy sąd przeprowadzał czynności nie tylko z oskarżonym, ale wysłuchano również dwojga pokrzywdzonych w charakterze świadków – córki i brata ofiary.
Sąd zaplanował przesłuchanie ponad 50 świadków. Materiał dowody ws. zabójstwa w Debrznie zebrano na 4 tysiącach stron w 22 tomach akt. Najbliższe wokandy zaplanowano na styczeń, luty i marzec.
Paweł Drożdż/mili