W momentach takich, jak ten, gdy prezydent Gdańska Paweł Adamowicz walczy w szpitalu o życie, pojawia się pytanie, jak doszło do tego, że mężczyzna z nożem bez najmniejszego problemu wdarł się na scenę. Czy tego typu wydarzenie nie powinno być lepiej zabezpieczone? A może większość imprez masowych nie jest zabezpieczana na tyle dobrze, by zapewnić bezpieczeństwo, a jedynie na tyle, by spełnić najniższe wymagania? Na ten temat wypowiedzieli się nasi dziennikarze, którzy regularnie w takich wydarzeniach uczestniczą.
– Jeden z naszych rozmówców mówił, że w momencie ataku nie było widać żadnej legitymacji prasowej. Niewątpliwe dla naszego bezpieczeństwa trzeba będzie sprawdzić, co się stało. Już teraz, jak wchodzimy na imprezy, musimy pokazać, co mamy w torbie, czasem nawet wody nie można wnieść. Ludzie mają pretensje, że są takie restrykcyjne procedury. Nie chodzi teraz o to, by ścigać jednego czy drugiego pracownika ochrony. Takie wydarzenia powinny służyć nam do naprawiania procedur – mówi Artur Kiełbasiński.
– Mamy regulaminy, ustawy i rozporządzenia. Pojawia się jednak pytanie, jak to jest wykonywane. W Polsce prawo z reguły jest dość restrykcyjne, a potem się okazuje, że nie jest ono realizowane. Nie przesądzając, czego dowiemy się więcej o tym, co wydarzyło się w niedzielny wieczór w Gdańsku, bardziej obawiam się tego, że mogły nie zagrać szczegóły wykonawczo. Pytanie, czy zastosowano się do wszystkich przepisów. Przestrzegam jednak przed życzeniowym myśleniem: „zróbmy coś, żeby tak nie było”. Najpierw trzeba wyjaśnić, gdzie były luki: czy po stronie organizatora, czy regulacji. Apeluję: nie bójmy się wychodzenia z domu na takie imprezy i nie żyjmy w przekonaniu, że coś trzeba zaostrzyć – mówi.
BRAK REALNEJ OCHRONY?
– Profesjonalne zabezpieczenie imprez masowych, tych sportowych, na których bywam codziennie, to w większości przypadków bujda. Akredytacje nie są sprawdzane, „ochrona” tylko z nazwy i plakietki na kamizelce. Znalezienie się osób postronnych w centrum wydarzeń czyt. miejscu, gdzie się znaleźć nie powinny, nie stanowi żadnego problemu. A często w centrum wydarzeń są ci, którzy wzbudzają kontrowersje, wywołują reakcje skrajne. Potrzeba kompletnej reorganizacji zabezpieczenia wydarzeń masowych. Szkoda, że do tego wniosku musiała doprowadzić taka sytuacja – uważa Paweł Kątnik.
– W miesiącu jestem na 15-17 wydarzeniach sportowych, w halach, na boiskach. Po tylu latach pracy widzę, kto jest zatrudniany do ochrony. 18-letnie kobiety, starsi panowie na emeryturze. To skandal i niedopuszczalne zachowanie, bo wydaję się, że to jedynie wypełnianie miejsca „ochroniarza”, a nie realna ochrona wydarzenia. Dzisiaj było podobnie, bo wygląda na to, że wystarczy plakietka z napisem „media”, aby wejść w każdy zakątek imprezy masowej – przyznał Wojciech Luściński.
Żaden organizator imprezy nie dba o to, by była ona odpowiednio zabezpieczona. Każdy dba o to, by tylko spełnić wymogi ustawy. W efekcie zmierzamy do momentu, w którym ochroniarzami będą niewidomi, z całym szacunkiem dla niewidomych. Typowe dla Polaków oszukiwanie samych siebie.
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) 13 stycznia 2019