Mieszkańcy pożegnali Pawła Adamowicza przed urzędem miasta. „Zostawiłeś pustkę. Ta pustka jest nie do zapełnienia”

Łzy, ból, cierpienie, zaduma i ogromny żal towarzyszyły uczestnikom spotkania „W brzmieniu ciszy”, poświęconego pamięci Pawła Adamowicza. W ten sposób mieszkańcy uczcili pamięć tragicznie zmarłego prezydenta. W spotkaniu uczestniczyło kilka tysięcy osób, które chciały powiedzieć coś na temat prezydenta lub po prostu być tam i postawić znicz.

Spośród zgromadzonych każdy mógł chwycić mikrofon i powiedzieć coś od serca na temat Pawła Adamowicza, jego kontaktów z mieszkańcami miasta, pracy, charakteru, dokonań. Wypowiedzieli się też jego najbliżsi pracownicy, którzy we wtorkowy poranek już nie przywitali się z nim w urzędzie miejskim.

– Stoimy u progu Urzędu Miejskiego w Gdańsku. Nie ma Ciebie z nami. Nie widzisz, jak cały urząd płacze, jak godzinami ludzie stoją na korytarzach i czekają, by oddać Ci hołd, by wpisać się do księgi. Nie ma Ciebie też naprzeciwko, pod sądem, nie ma Ciebie na ulicach gdańska. Są za to tłumy ludzi, którzy są Ci wdzięczni, że dla każdego miałeś serce, byłeś otwarty na uścisk dłoni, na rozmowę – mówił Piotr Grzelak.

– Dziękuję Ci, że mnie wychowałeś, że codziennie uwrażliwiałeś na drugiego człowieka. ale również karciłeś, kazałeś iść porozmawiać, wysłuchać historii, zrozumieć problem. Zostawiłeś pustkę. Ta pustka jest nie do zapełnienia, ale jedno Ci obiecuję… Zrobimy wszystko, by Gdańsk był takim, jakim go widziałeś i budowałeś – dodał.

„CZEKAŁAM, AŻ PRZYJDZIE”

Kilka słów, mimo łamiącego się głosu, powiedziała rzeczniczka prasowa prezydenta, Magdalena Skorupka-Kaczmarek.

– Nie chciałam się rozkleić, ale kiedy przyszłam dziś rano do pracy i usiadłam w swoim pokoju, to podświadomie czekałam, aż przyjdzie prezydent i włoży kurtkę do szafy, przywita się ze mną, porozmawiamy, co będziemy robić, którzy dziennikarze zadzwonią i o co będą pytać. Nigdy nie myślałam, że będę musiała odpowiadać dziennikarzom na pytania, dotyczące daty pogrzebu czy miejsca pochówku. Tak strasznie mnie wkurzył w poniedziałek, odchodząc. Nigdy nie myślałam, że będę musiała powiedzieć: „Żegnaj szefie, tak bardzo będzie mi Ciebie brakowało” – mówiła.

PLANY BYŁY INNE

– W zeszły czwartek, gdy po raz ostatni się spotkaliśmy, rozmawialiśmy o tym, co będziemy robić w poniedziałek, wtorek, środę. I w poniedziałek, gdy przyszedłem pierwszy raz do urzędu, zgodnie z Twoją wolą, to zastałem urząd który płacze, w którym jest pustka, w którym Ciebie nie ma i już nie będzie – mówił do Pawła Adamowicza Piotr Borawski.

– Gdy myślimy o Pawle, o tym, jak zmienił nasze miasto, wielu z nas myśli o tym, jak wspaniale ono rozkwitło, ile jest inwestycji, z których jesteśmy dumni. Ale testamentem Pawła jest coś więcej. To spojrzenie na każdego człowieka, na seniorów, wszystkie sprawy społeczne. To wielkie zadanie, żebyśmy potrafili utrzymać Gdańsk jako miasto tolerancji, solidarności, sprawiedliwości, w którym z wielkiego zła wyrośnie ogromne dobro – tłumaczył.

„NIE MIAŁ WROGÓW”

Także prezydent Sopotu, Jacek Karnowski, zabrał głos podczas zgromadzenia.

– Mogłem od 35 lat obserwować Pawła, który był najpierw niepokornym studentem, który walczył o wolność. Później rzucił się w wir pracy i wybudował wielki Gdańsk. Ale ostatnie lata to to, co zbudował najważniejszego. Zbudował obraz Gdańska, jako miasta wolności i solidarności – mówił Karnowski.

– Sprzeciwił się tym, którzy chcieli Polski ksenofobicznej i nietolerancyjnej, ale nigdy nie miał wrogów. Miał tylko przeciwników politycznych. Jednak umiał się przywitać z każdym i każdego traktował z szacunkiem, także tych, którzy czasami zamykali przed nim drzwi. Paweł zawsze mówił, że sprawiedliwość nie jest dana raz na zawsze, trzeba o nią walczyć. Jeżeli chcemy uczcić jego pamięć, nie pozwólmy na to, żeby w Polsce szerzyła się nienawiść – zakończył.

 

 

 

mk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj