Krzysztof Pusz, były wicewojewoda oraz szef gabinetu prezydenta Lecha Wałęsy, skazany na karę grzywny za nieodpowiednie składowanie niebezpiecznych odpadów w spalarni Port Service. Sędzia Dorota Zabłudowska wymierzyła mu karę dwustu pięćdziesięciu stawek dziennych w wysokości stu złotych. Prokuratura wnioskowała o cztery lata więzienia w zawieszeniu. – Jestem zadowolony z wyroku – mówił Krzysztof Pusz (zgodził się na upublicznienie danych i wizerunku – red.) po wyjściu z sali sądowej. – Co prawda zostałem skazany na grzywnę za popękaną wylewkę betonową na placu, ale starałem się tu pokazać, że ją naprawiałem, ale tam jeździł ciężki sprzęt i ona cały czas pękała. Żadnej szkody nie było. Trudno. Zostałem skazany na to, że nie dbałem o tę nawierzchnię. Częściowo się z tym zgadzam. Nie będę się odwoływał. Jestem całkowicie usatysfakcjonowany.
Przedmiotem sprawy było dwadzieścia dwa tysiące ton skażonej ziemi, które w 2011 roku sprowadziła z Ukrainy firma Port Service. Zdaniem prokuratury była ona składowana w sposób niewłaściwy. Podobnego zdania był zarząd firmy, który odwołał Krzysztofa Pusza z funkcji prezesa, kilka miesięcy po wszczęciu śledztwa.
Aktem oskarżenia objęto trzy osoby: byłego szefa firmy Port Service 67-letniego Krzysztofa Pusza oraz braci Piotra i Patryka G. – właścicieli firmy zajmującej się zagospodarowywaniem odpadów i wykorzystującej w tym celu m.in. żwirownię w podgdańskim Ełganowie.
Puszowi zarzucono niewłaściwe przechowywanie skażonej ziemi na terenie firmy Port Service w Gdańsku oraz powierzenie pozostałości niebezpiecznych odpadów firmie, która umieściła je w żwirowni w Ełganowie. Groziło mu do pięciu lat więzienia.
UNIEWINNIENIE
Pozostałym dwóm mężczyznom groziła kara do dwóch lat więzienia, bowiem – zdaniem prokuratury – działali oni nieumyślnie. Według dokumentów wystawionych przez Port Service odpady powierzone firmie braci Piotra i Patryka G. miały być ziemią po biodegradacji. Właściciele spółki mogli więc nie mieć świadomości, że mają do czynienia z niebezpiecznymi odpadami. Jednak – zdaniem śledczych – przed umieszczeniem nieczystości w żwirowisku, powinni upewnić się, czy rzeczywiście odpady te nie zagrażają środowisku.
W uzasadnieniu poniedziałkowego wyroku sąd wyjaśnił, że swoje orzeczenie oparł głównie na opinii biegłego z zakresu ochrony środowiska, który stwierdził, że „przechowywanie odpadów niebezpiecznych na podłożu, które było popękane i w nieszczelnych opakowaniach (na terenie Port Service – PAP) mogło stanowić zagrożenie dla środowiska naturalnego”.
Jednocześnie Sąd Rejonowy uniewinnił Piotra i Patryka G. oraz uniewinnił Pusza z zarzutu dotyczącego przekazania resztki odpadów firmie braci.