Ministerstwo Środowiska zapowiada zaostrzenie norm spalin dla aut z silnikami diesla. Zmiany dotyczące między innymi kontroli na stacjach diagnostycznych mają pomóc wychwycić auta, które najbardziej zatruwają środowisko.
W zatrzymaniu samochodów, w których usunięto drogi w zakupie niesprawny wyłapujący sadzę filtr cząstek stałych, pomogą dymomierze. Są one bardziej czułe. Ułatwi to także badanie w czasie swobodnego przyspieszania, ale też obowiązek badania komputerowego aut. – To będzie trudna walka – uważa doświadczony diagnosta Krzysztof Lubiński:
TRUDNO WYKRYĆ PROBLEM
– Niestety dziś w 90 procentach diagnosta nie jest w stanie wykryć takiego problemu. Filtry cząstek stałych są często ukryte pod osłonami. Diagnosta nie jest w stanie zobaczyć co jest wewnątrz „puszki” – dodaje specjalista.
AUTA BEZ FILTRÓW
Według specjalistów nawet auta z wyciętymi filtrami, których silników na postoju nie da się rozpędzić do maksymalnych obrotów, nie będą w czasie badania nadmiernie dymiły. – Ponadto starsze dymomierze nie wykrywają niższego stężenia zanieczyszczeń – mówią. W myśl obowiązujących od półtora roku przepisów dla nowszych aut diesla, odniesieniem jest już niższa od ustawowej norma producenta umieszczona na tabliczce znamionowej silnika.
W ubiegłym roku w Polsce zarejestrowano prawie milion importowanych zza granicy aut – ich średni wiek to 12 lat. 4 na 10 to samochody z silnikiem diesla.
Posłuchaj materiału naszego reportera:
Sebastian Kwiatkowski/pOr