Drogowcy proponują światła, ale oni chcieliby rondo – mieszkańcy Kiełpina koło Kartuz walczą o poprawę bezpieczeństwa na skrzyżowaniu wojewódzkiej 224 z Kartuz do Egiertowa z prowadzącą od strony Borowa ulicą Długą. Jak mówią, pisk opon słychać tam za często. Korki są zaś codziennością. – W godzinach popołudniowego szczytu – zatory są tak duże, że nie da się włączyć do głównej drogi. Trzeba liczyć na litość innych kierowców. Dwa razy w miesiącu zawsze jest tu kolizja. Przyczyną wypadków jest pochylona jezdnia przez którą nie widać, co się dzieje na dalszym jej ciągu. Wielu przeocza skrzyżowanie i przejeżdża w ciemno na drugą stronę – mówią.
WŁADZE MAJĄ INNY PLAN
Grzegorz Stachowiak z Zarządu Dróg Wojewódzkich potwierdza, że skrzyżowanie jest niebezpieczne. Decyzja o zmianach, jak mówi, zapadła już cztery lata temu. Plan jest taki, by wspólnie z gminą i powiatem jeszcze w tym roku wybudować sygnalizację świetlną. Koszt takiej inwestycji to około 300 tysięcy złotych. – Rozwiązanie jest nie gorsze, niż skrzyżowanie o ruchu okrężnym, a 10 krotnie tańsze – uważa Stachowiak. – Jest moda na ronda, każdy chciałby mieć takie ale nie zawsze jest to możliwe. W budżecie nie ma takich pieniędzy – podkreśla.
Mieszkańcy nie zamierzają odpuszczać. – Jeżeli nas władze nie wysłuchają, my to skrzyżowanie będziemy blokować do skutku, aż coś drgnie – mówi jeden z kiełpinian.
– Jeśli zablokują inwestycję, wezmą na siebie odpowiedzialność za bezpieczeństwo – odpowiada Grzegorz Stachowiak.
Wojewódzką 224 przejeżdża w ciągu doby przejeżdża prawie 9 tysięcy aut. Policyjne statystyki, jak mówią mieszkańcy, nie oddają poziomu niebezpieczeństwa skrzyżowania. W ciągu ostatnich dwóch lat doszło tam do 13 zdarzeń, w tym czterech wypadków.
Sebastian Kwiatkowski/mar