Wersalki, opony i drzwi zamiast na składowiska, trafiają do rzek. „Powstaje coś w rodzaju śmieciowej tamy”

Gruz, zniszczone meble i stare opony – wciąż, zamiast na składowiska, trafiają do lasów i rzek. Urzędnicy przyznają, że „śmieciarzy” jest mniej niż kiedyś, ale zaśmiecanie to cały czas poważny problem.

Dziś każdy z nas może bezpłatnie pozbyć się nawet najbardziej kłopotliwych odpadów. Takie możliwości dała tzw. „rewolucja śmieciowa”, która zmieniła system gospodarowania odpadami komunalnymi. Od 2013 r. w każdej gminie funkcjonuje punkt selektywnego zbierania odpadów. Można w nim nieodpłatnie pozostawić m.in. meble, sprzęt elektroniczny, gruz czy opony.

LUDZIE WYRZUCAJĄ ŚMIECI DO RZEKI

Śmieciowa rewolucja siłą rzeczy objęła administrację, ale nie wszędzie trafiła pod strzechy. Wciąż są osoby, które swoje śmieci zostawiają w lesie bądź wyrzucają je do rzeki albo kanału.

– Drzwi, fotele, wersalki, opony. To wszystko musimy wyciągać z rzek i kanałów – wylicza Bogusław Pinkiewicz z Wód Polskich. – Zaśmiecanie cieków wodnych prowadzi do zagrożenia powodziowego, dewastuje system melioracyjny i zanieczyszcza wodę – dodaje.

TRUDNO ZROZUMIEĆ, DLACZEGO

– Nie potrafię zrozumieć, dlaczego ktoś wyrzuca swoje śmieci do rzeki albo zostawia je w lesie. Musi przecież pokonać tę samą drogę co do PSZOK-u, gdzie zrobi to bezpłatnie i bez narażania się na karę za zaśmiecanie – mówi Adam Modrzyński z wydziału spraw komunalnych i inwestycji w tczewskim ratuszu.

TAMA ZE ŚMIECI

W ostatnich miesiącach służby musiały kilkukrotnie interweniować na Kanale Młyńskim w Tczewie. – Ilość władowanych do niego odpadów spowodowała, że woda nie mogła swobodnie płynąć. Powstało coś w rodzaju śmieciowej tamy. Było groźnie, bo woda szukała nowego ujścia – mówi Pinkiewicz.

Wysprzątano też brzeg Kanału Młyńskiego, z którego zebrano prawie setkę 120-litrowych worków. – Do tego była jeszcze przyczepa z fotelami i krzesłami, które trzeba było wyciągnąć z wody – dodaje Adam Modrzyński.

WSZĘDZIE PROBLEM

– Problem jest wszędzie. W Tczewie, Toruniu, Słupsku czy Borach Tucholskich. Najwięcej zgłoszeń mamy wiosną, kiedy ludzie częściej zaczynają przebywać nad wodą. Ostatnio jest fala doniesień z Gdańska, gdzie dowiadujemy się o śmieciach w Motławie i Kanale na Stępce – mówi Bogusław Pinkiewicz.

Tych, którzy śmiecą, nie odstraszają nawet surowe kary. Mandat za zaśmiecanie może wynieść nawet 500 złotych. Jeśli sprawa trafi do sądu, maksymalna wysokość grzywny to 5 tys. złotych.

Wojciech Stobba/pOr

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj