Marcin i Katarzyna P. winni oszustwa i wprowadzenia w błąd klientów Amber Gold. Sędzia: „Prowadzili piramidę finansową”

Kończy się trwający ponad trzy lata proces ws. afery finansowej Amber Gold. Gdański sąd okręgowy rozpoczął ogłaszanie wyroku, który usłyszeć mieli Marcin i Katarzyna P. Małżeństwo nie chciało jednak zostać doprowadzone na ogłoszenie wyroku i nie pojawiło się na sali sądowej. Sąd uznał, że Marcin i Katarzyna P. prowadzili piramidę finansową, są winni wprowadzenia w błąd klientów Amber Gold i doprowadzili ponad 18 tysięcy osób do niekorzystnego rozporządzenia mieniem.

Odczytywanie sentencji wyroku rozpoczęło się w gdańskim sądzie okręgowym po godz. 10. Sędzia Lidia Jedynak, w ramach sentencji wyroku, zaczęła od odczytywania nazwisk osób pokrzywdzonych w tej sprawie. Wcześniej ogłosiła, że sąd uznaje Marcina P. i jego żonę Katarzynę P. winnymi oszustwa, prowadzenia tzw. piramidy finansowej oraz zarzutu niekorzystnego rozporządzenia mieniem.

Po dwóch godzinach sędzia Lidia Jedynak powiedziała, że informacja o wysokości kary dla Marcina i Katarzyny P. znajduje się w 60. tomie. Wyrok będzie wiec odczytywała w poniedziałki, wtorki, czwartki i piątki przez kilka godzin, najprawdopodobniej przez 3 do 4 miesięcy.

180 ROZPRAW, 730 ŚWIADKÓW

Przypomnijmy, że przygotowany przez Prokuraturę Okręgową w Łodzi, liczący prawie 9 tys. stron, akt oskarżenia w tej sprawie wpłynął do gdańskiego sądu pod koniec czerwca 2015 r. Według prokuratury, Marcin P. i jego żona Katarzyna P. w latach 2009-12 w ramach tzw. piramidy finansowej oszukali w sumie niemal 19 tys. klientów spółki, doprowadzając ich do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł. Oskarżenie dotyczyło także prowadzenia działalności parabankowej i prania brudnych pieniędzy. 

Proces w ich sprawie ruszył przed Sądem Okręgowym w Gdańsku w marcu 2016 r. W trakcie przewodu sądowego odbyło się ponad 180 rozpraw, podczas których przesłuchano około 730 świadków i 10 biegłych. W sumie Marcin P. został oskarżony o cztery przestępstwa, a Katarzyna P. o dziesięć. Oskarżeni w trakcie śledztwa nie przyznali się do winy, odmawiali składania wyjaśnień, bądź – składając je – zaprzeczali prokuratorskim ustaleniom.

WIĘKSZA KARA, NIŻ ZAKŁADANO NA POCZĄTKU

Prokurator domagał się dla obojga oskarżonych kary 25 lat wiezienia, a także naprawienia w całości wyrządzonej szkody wielkich rozmiarów. Ponadto oskarżyciel żądał 15-letniego zakazu prowadzenia działalności gospodarczej, związanej z pieniędzmi oraz grzywien po 120 i 150 tys. złotych. Wcześniej mówiło się, że oskarżonym grozi do 15 lat więzienia. Prokuratura powołała się jednak na przepis, który mówi, iż jeśli suma orzeczonych kar pozbawienia wolności przekracza 25 lat, a chociaż jedna z podlegających łączeniu kar wynosi nie mniej niż dziesięć lat, sąd może orzec 25 lat więzienia. 

– Działali z góry powziętym zamiarem oszustwa i swoim zachowaniem wyrządzili krzywdę ponad 19 tys. osób. Biorąc pod uwagę szczególnie niską motywację oskarżonych, wyrachowaną, bezwzględną, przemyślaną, nastawioną na uzyskanie jak największych korzyści kosztem innych osób, żeby kara spełniała swoje cele w zakresie stopnia winy i społecznej szkodliwości zarzucanych im czynów, musi być ona niewątpliwie surowa – mówiła Izabela Janeczek, zastępca prokuratora okręgowego w Łodzi.

CHCIELI UNIEWINNIENIA

Marcin i Katarzyna P. przez cały okres trwania procesu nie przyznawali się do winy. Zdaniem adwokata Marcina P. firma prowadziła rzetelną działalność. Obrońca nie zgodził się też z wyliczeniami prokuratury, co do liczby pokrzywdzonych i sumy strat. – Nie była to piramida finansowa, a mój klient nie może odpowiadać za niekorzystne rozporządzanie mieniem wielu osób – mówił mecenas Michał Komorowski.

Z kolei adwokat Anna Żurawska, reprezentująca Katarzynę P., cytowała zeznania świadków, którzy mówili, że kluczowe decyzje, dotyczące spółki, podejmował Marcin P. Mecenas stwierdziła też, że sprawa od początku miała charakter polityczny i medialny. Zarzuciła też prokuraturze błędy w postępowaniu przygotowawczym.

DZIAŁALI PRZEZ TRZY LATA

Amber Gold to firma, która miała inwestować w złoto i inne kruszce. Działała od 2009 roku, a klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji – od 6 do nawet 16,5 proc. w skali roku – które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. Komisja Nadzoru Finansowego złożyła doniesienie do prokuratury, która po miesiącu odmówiła wszczęcia śledztwa, nie dopatrując się w działalności firmy znamion przestępstwa. 13 sierpnia 2012 r. Amber Gold ogłosiła likwidację. Tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich.

 

Posłuchaj materiału naszego reportera:


 

 


PAP/Grzegorz Armatowski/mrud/mk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj