Szczątki nurka znalezione na wraku Wilhelma Gustloffa na Bałtyku. Odkrycia w czwartek dokonali podwodniacy z grupy Baltictech.
Jak powiedział w rozmowie z reporterem Radia Gdańsk Łukasz Piórewicz, od kilku dni prowadzono w tym terenie uzgodnione z Urzędem Morskim i pod nadzorem Narodowego Muzeum Morskiego prace inwentaryzacyjne pobliskich wraków. – Ciało było na śródokręciu, spędziło w wodzie kilka lat – ocenił nurek.
Dzień wcześniej w pobliżu wraku niemieckiego statku widziane były dwie wojskowe fregaty: pod francuską i polską banderą. Jak powiedział rzecznik Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa Rafał Goeck – francuska jednostka przeciwminowa zgłosiła ratownikom fakt znalezienia ciała pod wodą, po czym odpłynęła na natowskie ćwiczenia do Kilonii. – Nie wiadomo na pewno, czy mowa o tym samym człowieku, którego w czwartek dostrzegli Polacy. Dwa tygodnie wcześniej na wraku miało dojść do nielegalnego nurkowania. Francuzi mówili, że martwy nurek przebywał w wodzie góra kilka tygodni – mówi Goeck.
POLICJA CHCE IDENTYFIKACJI
Sprawą zajmuje się policja i prokuratura. W rozmowie z Radiem Gdańsk asp. sztab. Magdalena Zielke z lęborskiej policji potwierdziła wpłynięcie zgłoszenia. Jak mówi, ciało nie zostało wydobyte, a śledczy chcą doprowadzić do jego identyfikacji.
W środowisku nurkowym mówi się, że zwłoki należą do zaginionego 28 lipca 2012 roku mieszkańca Poznania, który jednak według oficjalnej dokumentacji miał jednak nurkować na pobliskim tankowcu Terra.
Wrak niemieckiego liniowca MS Wilhelm Gustloff po storpedowaniu w styczniu w styczniu 1945 roku przez okręt sowiecki spoczywa na głębokości 45 metrów, na wysokości Ławicy Słupskiej. W tragedii morskiej uznawanej za największą w historii ludzkości zginęło ponad 6 tysięcy osób.
W 1994 roku Polska uznała wrak za mogiłę wojenną, w związku z czym zakazane jest nurkowanie na wraku i w promieniu 500 metrów od niego.
Sebastian Kwiatkowski/dr