Na białych liniach na gdańskich drogach można wpaść w poślizg. Zdaniem kierowców po wiosennym malowaniu pasów i przejść dla pieszych – te miejsca stały się wyjątkowo niebezpieczne. – Samochód płynie jak na lodzie. Na motocyklu jeszcze gorzej. Ułamek sekundy i myśl: „zdążę zatrzymać czy nie” – mówią w rozmowie z Radiem Gdańsk. Drogowcy potwierdzają istnienie problemu. Jak powiedział nam Mieczysław Kotłowski z Gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni, zastrzeżenia dotyczą pracy wykonanej przez jedną z dwóch firm. – Niestety jest coś na rzeczy. Przed odbiorem robót, które realizujemy co roku, w trybie przetargu nieograniczonego zawsze badamy podstawowe parametry jakości wykonanych usług, w tym między innymi szorstkości. Tegoroczne badania wykazały w przypadku jednego z wykonawców dosyć dużą liczbę punktów niespełniających minimalnej szorstkości po pokryciu farbą – mówił.
PASY NIE PRZESZŁY TESTÓW SZORSTKOŚCI
Problem tkwi w wymalowanych przez firmę liniach i dotyczy prawdopodobnie nawet połowy odświeżanych dróg w mieście. Do tej pory zbadano 80 proc. z nich. Testów na szorstkość nie zaliczyły białe linie między innymi na Podwalu Staromiejskim, Targu Drzewnym, Hucisku, Wyspiańskiego i Gospody.
Drogowcy czekają aż firma, która za malowanie otrzymała częściowe wynagrodzenie w wysokości 200 tysięcy złotych, ustosunkuje się do sprawy. – Bywa tak, że firmy, którym robota się nie udała, wykonują prace jeszcze raz. Na to tak naprawdę liczymy – kontynuował Mieczysław Kotłowski. Jeśli nie, firma będzie musiała dodatkowo pokryć koszty badań wszystkich swoich poziomych oznakowań, a to kilkanaście tysięcy punktów.
Sebastian Kwiatkowski/kh