Tego cudnego psa właściciele chcieli uśpić. Bo taki mieli kaprys. Wstrząsająca historia z trójmiejskiej kliniki

Wakacyjny wyjazd, ciężka sytuacja finansowa czy po prostu… kaprys. To najczęstsze powody uśpienia zdrowego zwierzęcia na życzenie właścicieli. Eutanazji odmawia m.in. Trójmiejska Klinika Weterynaryjna. W zeszłym tygodniu właściciele 12-letniego yorka Logana chcieli go uśpić, mimo że był w dobrej kondycji. Pies został w klinice. Niedługo znajdzie nowy dom.

Trójmiejska Klinika Weterynaryjna zamieściła na Facebooku post opisujący historię zwierzęcia, którego właściciele chcieli się pozbyć przed wakacjami. – 12-letni york chorował, ale na całkowicie wyleczalne schorzenie i był w dobrej kondycji – mówi Paulina Grzelakowska, dyrektor w Trójmiejskiej Klinice Weterynaryjnej. Jak podkreśla, takich przypadków jest coraz więcej.

Sprawę na Facebooku kliniki opisał lek. wet. Przemysław Łuczak, który przyjmował psa. „Tak, jak ciężka choroba potrafi wikłać nam różne plany w życiu, tak w tym wypadku jej brak okazał się problematyczny. Otóż wszyscy jadą na wakacje! Nie ma komu zostać z psem, a, że nadarzyła się okazja, by psa uśpić, to czemu nie skorzystać? Spoglądasz w oczy ludzi, nie ma tam smutku, nie ma tam żalu i poczucia winy. Nie ma nic. Pies był z nimi przez 12 lat. Czujecie to? Tyle czasu życia obok żywego stworzenia to bezgraniczne zaufanie, to bezwarunkowe uczucie, zgaszone jak niedopałek papierosa. Nie chcesz spoglądać im w oczy, wychodzisz. Ciężko znoszę takie sytuacje. Dostaję zielone światło od góry, że mogę przejąć psa na lecznicę. Oddech ulgi. Kilka podpisów. Zabieram psa bez słowa” – czytamy.

 

 

TĘSKNOTA

Aktualnie pies czeka na zabieg kastracji, ale gdy spotykamy go w gabinecie pani dyrektor kliniki, jest zestresowany. Nerwowo oddycha. Kręci się po gabinecie. Bardzo tęskni. To widać i słychać. Przecież żył we własnym domu, na własnej kanapie ze swoimi ludźmi przez 12 lat. Na końcu został potraktowany jak niepotrzebna rzecz, którą wyrzuca się na śmietnik.

– Najciężej jest opanować emocje. Zazwyczaj nie patrzę już na właścicieli, tylko idę skonsultować się z bardziej doświadczonymi lekarzami, by wiedzieć, co zrobić w takiej sytuacji. Gdy dokumenty są już podpisane, czuć ulgę. Ważne jest zachowanie zimnej krwi. W momencie, kiedy nie mamy już do czynienia z tymi ludźmi, jest łatwiej – dodaje lekarz weterynarii Aleksandra Otta.

LOGAN CZEKA NA ADOPCJĘ

– Do takich przypadków dochodzi kilka razy w roku – zaznaczają właściciele kliniki. 12-letni york czeka teraz na adopcję. – Najczęściej nowego właściciela udaje się znaleźć w kilka dni. Mamy ogromną nadzieję, że Logan znajdzie szybko nowy dom.

Posłuchaj materiału naszego reportera.

 

Wojciech Luściński
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj