Remont dwóch blisko 40-letnich okrętów polskiej Marynarki Wojennej trwa w Stoczni Wojennej w Gdyni. Warte prawie 100 milionów złotych prace są prowadzone przy okręcie hydrograficznym ORP Arctowski oraz fregacie rakietowej ORP Kościuszko.
Hydrograf trafił do stoczni już w czerwcu, natomiast w lipcu dotarła tam fregata rakietowa. Na Kościuszce mają pojawić się m.in. nowoczesne urządzenia nawigacyjne, a Arctowski ma zostać wyposażony w nowocześniejszy system łączności. To tylko część planowanych prac, których łączny koszt ma wynieść 99 mln zł. Część ekspertów uważa, że jedynym celem tych prac jest wsparcie państwowej stoczni.
– Nie chciałbym odnosić się do kwestii, czy to jest transfer budżetowych pieniędzy ze środków Ministerstwa Obrony Narodowej do Stoczni Wojennej, ale budzi to pewne zastanowienie, zwłaszcza w odniesieniu do fregaty rakietowej. W wymiarze czysto nautycznym blisko 40-letni okręt hydrograficzny nie jest we flotach światowych niczym niezwykłym, ale modernizacja 40-letniej fregaty może budzić pewne wątpliwości – mówi prof. Krzysztof Kubiak.
BRAK POMYSŁU, CO DALEJ
Zdaniem profesora wydawanie tak dużych środków na modernizację tak wiekowych jednostek jest dowodem na to, że wciąż nie mamy pomysłu na przyszłość naszych sił morskich.
– To jest wniosek o charakterze długofalowym. Nadal nie ma pomysłu na Marynarkę Wojenną. Obracamy się między opcjami mniej lub bardziej budżetowymi. Z drugiej jednak strony, jeśli nie przystąpilibyśmy do tej modernizacji, to pojawiłyby się argumenty, że np. utracimy możliwość wysyłania okrętów do stałych zespołów NATO. Czyli znów wpadamy w pewien kontredans, którym zabawiamy się od dobrych 30 lat – mówi prof. Kubiak.
Zdaniem profesora Kubiaka szczególnie modernizacja fregaty rakietowej jest dowodem na to, że – mimo oficjalnych zapewnień – wciąż nie ma ostatecznej decyzji w sprawie budowy nowych okrętów bojowych dla Marynarki Wojennej.
Sylwester Pięta/mrud