Przepisy jednoznacznie nie wskazują, w jaki sposób należy przewozić psa w samochodzie. W tej sytuacji stosuje się takie same regulacje, jak w przypadku transportu ładunków. Należy pamiętać, że w trakcie zderzenia nieodpowiednio zabezpieczony pies w samochodzie może wypaść przez szybę, uderzyć w fotel lub w kierownicę. To też niebezpieczeństwo dla nas.
Prawo o ruchu drogowym mówi o tym, że „ładunek powinien być zabezpieczony przed zmianą położenia”. Tak więc każdy kierowca, który rusza w trasę i przewozi zwierzę, ma obowiązek sprawdzić, czy w transportuje je w sposób właściwy. Jeśli zwierzę jest przewożone w sposób stwarzający zagrożenie dla siebie lub innych, jego właściciel może zostać ukarany mandatem do 200 złotych.
BEZPIECZNIE, CZYLI JAK?
– Jeżeli przewozimy pieska w bagażniku, to w aucie powinna być kratka lub pies powinien znajdować się w specjalnym transporterze. W kabinie nasz pupil powinien dodatkowo być zapięty szelkami, zapobiegającymi wypadnięciu – mówi nadkomisarz Magdalena Ciska z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.
To, na jakie konkretnie rozwiązanie się zdecydujemy, zależy od wielkości psa. – Klatka transportowa umieszczona na podłodze między przednim a tylnym siedzeniem to bezpieczne miejsce dla małego psa, co potwierdzają crash testy. Jeśli wiemy, że zwierzę źle znosi pobyt w klatce, warto rozważyć pasy bezpieczeństwa, które również powinno się przypiąć do tylnej kanapy samochodu. Średnie i duże rasy psów możemy przewozić w zamontowanych na stałe boksach, klatkach kennelowych czy transporterach typu lotniczego. Klatka powinna umożliwić swobodne ułożenie się, ale zwierzę nie może mieć zbyt dużo wolnej przestrzeni, aby w razie ostrego hamowania nie doznało urazu na skutek uderzenia w ściany transportera. Dobrym pomysłem jest ustawienie transportera na tylnym siedzeniu bokiem. Mocujemy go tak, żeby nie mógł się przesuwać. Często wystarczy dosunąć przedni fotel. Dodatkowo można go zabezpieczyć gumami do mocowania – tłumaczy weterynarz Miriam Dąbrowska.
Wideo przedstawiające to, co dzieje się z psem podczas wypadku:
CO CZUJE PIES
Podróż zależy od tego, z jakimi emocjami pies kojarzy podróż autem. – Jeśli tylko z weterynarzem, który przeprowadza bolesne zastrzyki, to wiadomo, że nie będzie chciał nawet podejść do auta – tłumaczy Izabela Buksińska, behawiorystka ze szkoły dla psów Piąty Pazur.
Chcąc zabrać psa w długą podróż na wakacje, musimy o niego szczególnie zadbać. – Dobrze byłoby wcześniej pójść na dłuższy spacer, wybawić psa. Można z nim poćwiczyć posłuszeństwo, dać zabawkę interaktywną, tak, aby był spokojny w aucie. Nie zapominajmy też o postojach – dodaje behawiorystka.
CHOROBA LOKOMOCYJNA
Pies, tak jak człowiek, może cierpieć na chorobę lokomocyjną. – Jeśli podczas jazdy samochodem u naszego czworonoga pojawiają się objawy, takie jak apatia, osowiałość, a po pewnym czasie zwierzę zaczyna niespokojnie szukać dogodnej pozycji do leżenia, ziać, ślinić się i wymiotować, to możemy podejrzewać, że występuje u niego choroba lokomocyjna. Objawy tego schorzenia nasilają się wraz z czasem podróży. Z czasem, zwierzę nieleczone, a regularne odbywające podróże środkami transportu, może rozwinąć tzw. lęk lokomocyjny. Podopieczny wykazuje wtedy silną niechęć do podróży danym pojazdem, ponieważ zaczyna kojarzyć go z nieprzyjemnymi nudnościami i wymiotami – mówi Miriam Dąbrowska.
JAK POMÓC ZWIERZAKOWI
Żeby zminimalizować ryzyko wystąpienia objawów choroby, nie należy karmić psa przed podróżą. Ważna jest również odpowiednia temperatura w aucie. Nie może być za ciepło, ale też niewskazane jest kierowanie nawiewu powietrza bezpośrednio na psa.
– Chorobę lokomocyjną skutecznie leczy się lekami dostępnymi u lekarza weterynarii np. w postaci tabletek, które należy podać co najmniej na godzinę przed planowaną podróżą. Lekarz weterynarii doradzi odpowiedni preparat uwzględniając stan zdrowia naszego pupila – dodaje weterynarz.
Nic nie stoi na przeszkodzie, aby pies polubił podróżowanie autem. Te zwierzaki kochają człowieka i jeśli zostaną odpowiednio przygotowanie, pójdą lub pojadą za swoim właścicielem wszędzie.
Alicja Okrucińska/mmt