Mieszkańcy kamienic przy Kochanowskiego w Gdańsku bez wyjazdu z posesji. „Miasto nie poczuwa się do odpowiedzialności”

IMG 9932

Sytuacja jak z filmu Barei w sąsiedztwie szpitala przy ul. Klinicznej w Gdańsku. Mieszkańcom kamienic przy ulicy Kochanowskiego zamknięto oba wyjazdy z dzierżawionej przez nich posesji. W ten sposób znajdujące się na podwórzu garaże, miejsca parkingowe, jak i ośrodek MONAR zostały odcięte od świata. Jedna droga została zagrodzona już kilka miesięcy temu przez dewelopera, który tuż obok buduje kilkupiętrowy blok. Drugą drogę – przez bramę w kamienicy numer 7 – z początkiem września zamknęli jej mieszkańcy, mimo że pozostałym przysługuje tu prawo służebności. Miasto jednak nie uwzględniło tej służebności na planach i sprzedało budynek wspólnocie jako jednolitą bryłę. – Mam dokument wydany przez Wydział Urbanistyki i Architektury Miasta Gdańska skierowany do Wydziału Skarbu, który wyraźnie mówi, że obecny wjazd na zaplecza posesji odbywa się przez tę bramę, w związku z tym należy ustanowić służebność przejścia i przejazdu do pozostałych działek – mówi Eulalia Wierzbicka, mieszkanka jednej z kamienic przy Kochanowskiego.

„ZDERZAMY SIĘ Z MUREM”

– Z tym pismem byłam w Wydziale Skarbu i zapytałam, jak to się stało, że mimo tego, że została wydana taka opinia, to miasto sprzedało ten budynek jako całość, nie dbając o dojazd i jednocześnie teren obok sprzedali deweloperowi, również nie dbając o drogę dojazdową. Tam zderzyłam się z murem, bo miasto nie poczuwa się do odpowiedzialności za błędy. Mało tego, miasto nawet nie widzi, że to jest błąd. Na planach ma tak, a nie inaczej i to co ja widzę, nie jest tym, co widzi miasto – dodaje pani Eulalia.

Kamienice przy ul. Kochanowskiego (fot. Radio Gdańsk/Dominika Raszkiewicz)

Sprawa jest jeszcze bardziej zawiła z uwagi na to, że wobec wspólnoty kamienicy nr 7 najpierw została wydana decyzja o konieczności wykonania remontu rozpadającej się bramy. – To mur pruski i drewno. My rozumiemy, że ten remont należy wykonać, dlatego tamtejszej wspólnocie zaproponowaliśmy partycypację w kosztach, skoro wszyscy korzystamy z bramy. Tymczasem remont przez półtora miesiąca się nie zaczął, a pojawił się słupek zamykający wjazd – relacjonuje mieszkanka.

GDZIE PARKOWAĆ?

Sytuacją zbulwersowani są inni mieszkańcy kamienic przy ul. Kochanowskiego. – Kiedy robię większe zakupy, to żeby rozładować samochód, muszę wjechać przez tę bramę, żeby podjechać pod klatkę. Mam pierwszą grupę inwalidzką z opiekunem, zatem nie miałabym siły, by stawiać samochód na ulicy, kawał przechodzić na drugą stronę, by przynosić zakupy – mówi jedna z nich w rozmowie z reporterką Radia Gdańsk. – Mieszkam tu 50 lat i jak żyję, to nie było takich cudów. Przejazd pod bramą był od zawsze. Na podwórku parkujemy samochody, bo na ulicy praktycznie nie ma takiej możliwości. W tej chwili i tak jest trochę lepiej, bo odkąd zlikwidowali szpital przy Klinicznej, to parkuje tu mniej ludzi. Przyznam jednak, że nie wiem jak daleko trzeba by stawiać ten samochód – dodaje inna. 

BEZ DROGI PRZECIWPOŻAROWEJ

Mieszkańcy posesji przy ulicy Kochanowskiego we Wrzeszczu krytycznie oceniają także działania budującego w sąsiedztwie ich działek dewelopera, który kilka miesięcy temu zamknął główną drogę dojazdową na podwórze. Od tej pory na posesję nie wjedzie już żaden większy pojazd. – Wówczas straciliśmy dojazd dla śmieciarek, straży pożarnej, służb, które odpowiadają za przycinanie drzew czy firm, które czyszczą rynny – wylicza Eulalia Wierzbicka. – Większość z nas ma instalacje gazowe. Którędy wjedzie straż, jeśli wzniecony zostanie pożar? – pyta.

PLANY DEWELOPERA

Jak dodaje inny mieszkaniec – Jakub Milczarek, wszystko wskazuje na to, że wkrótce deweloper może chcieć zlikwidować także garaże i miejsca parkingowe na podwórzu, mimo że mieszkańcom przysługuje do tego terenu prawo dzierżawy. Inaczej lokatorzy powstającej nieruchomości ze swoich balkonów mieliby widok na „blaszaki”. – Od dewelopera uzyskałem takie informacje, że na dzień dzisiejszy nie mają w planach, aby zająć nasz teren. Jednakże widząc, co się dzieje i widząc, jak blisko ten budynek powstaje koło granicy naszej działki (a jest to ok. 30 cm), obawiamy się, że nie mówią nam wszystkiego. Mieszkańcy obecnych mieszkań deweloperskich przychodzą na nasze podwórko i mówią nam wprost, że te garaże znikną, bo im powiedziano, że tu będą pasy zieleni.

IMG 9937

Garaże mieszkańców ulicy Kochanowskiego. Na drugim planie widoczny jest plac budowy (fot. Radio Gdańsk/Dominika Raszkiewicz)

W ubiegłym tygodniu lokatorzy kamienic przy Kochanowskiego zorganizowali spotkanie, na którym ustalono dalszą linię działania. Mieszkańcy zapowiadają, że o nieprawidłowościach zawiadomią prokuraturę, a jeśli to nie przyniesie rezultatu – planują walkę o swoje prawa w sądzie. Obecnie wszystkie pięć pokrzywdzonych wspólnot zaangażowało wspólnie prawnika i powiadomiło Gdańskie Nieruchomości oraz Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego o fakcie złamania przepisów Prawa budowlanego (chodzi o złamanie nakazu natychmiastowego naprawienia przejazdu bramy).

Dominika Raszkiewicz

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj