Sytuacja jak z filmu Barei w sąsiedztwie szpitala przy ul. Klinicznej w Gdańsku. Mieszkańcom kamienic przy ulicy Kochanowskiego zamknięto oba wyjazdy z dzierżawionej przez nich posesji. W ten sposób znajdujące się na podwórzu garaże, miejsca parkingowe, jak i ośrodek MONAR zostały odcięte od świata. Jedna droga została zagrodzona już kilka miesięcy temu przez dewelopera, który tuż obok buduje kilkupiętrowy blok. Drugą drogę – przez bramę w kamienicy numer 7 – z początkiem września zamknęli jej mieszkańcy, mimo że pozostałym przysługuje tu prawo służebności. Miasto jednak nie uwzględniło tej służebności na planach i sprzedało budynek wspólnocie jako jednolitą bryłę. – Mam dokument wydany przez Wydział Urbanistyki i Architektury Miasta Gdańska skierowany do Wydziału Skarbu, który wyraźnie mówi, że obecny wjazd na zaplecza posesji odbywa się przez tę bramę, w związku z tym należy ustanowić służebność przejścia i przejazdu do pozostałych działek – mówi Eulalia Wierzbicka, mieszkanka jednej z kamienic przy Kochanowskiego.
„ZDERZAMY SIĘ Z MUREM”
– Z tym pismem byłam w Wydziale Skarbu i zapytałam, jak to się stało, że mimo tego, że została wydana taka opinia, to miasto sprzedało ten budynek jako całość, nie dbając o dojazd i jednocześnie teren obok sprzedali deweloperowi, również nie dbając o drogę dojazdową. Tam zderzyłam się z murem, bo miasto nie poczuwa się do odpowiedzialności za błędy. Mało tego, miasto nawet nie widzi, że to jest błąd. Na planach ma tak, a nie inaczej i to co ja widzę, nie jest tym, co widzi miasto – dodaje pani Eulalia.
Sprawa jest jeszcze bardziej zawiła z uwagi na to, że wobec wspólnoty kamienicy nr 7 najpierw została wydana decyzja o konieczności wykonania remontu rozpadającej się bramy. – To mur pruski i drewno. My rozumiemy, że ten remont należy wykonać, dlatego tamtejszej wspólnocie zaproponowaliśmy partycypację w kosztach, skoro wszyscy korzystamy z bramy. Tymczasem remont przez półtora miesiąca się nie zaczął, a pojawił się słupek zamykający wjazd – relacjonuje mieszkanka.
GDZIE PARKOWAĆ?
Sytuacją zbulwersowani są inni mieszkańcy kamienic przy ul. Kochanowskiego. – Kiedy robię większe zakupy, to żeby rozładować samochód, muszę wjechać przez tę bramę, żeby podjechać pod klatkę. Mam pierwszą grupę inwalidzką z opiekunem, zatem nie miałabym siły, by stawiać samochód na ulicy, kawał przechodzić na drugą stronę, by przynosić zakupy – mówi jedna z nich w rozmowie z reporterką Radia Gdańsk. – Mieszkam tu 50 lat i jak żyję, to nie było takich cudów. Przejazd pod bramą był od zawsze. Na podwórku parkujemy samochody, bo na ulicy praktycznie nie ma takiej możliwości. W tej chwili i tak jest trochę lepiej, bo odkąd zlikwidowali szpital przy Klinicznej, to parkuje tu mniej ludzi. Przyznam jednak, że nie wiem jak daleko trzeba by stawiać ten samochód – dodaje inna.
BEZ DROGI PRZECIWPOŻAROWEJ
Mieszkańcy posesji przy ulicy Kochanowskiego we Wrzeszczu krytycznie oceniają także działania budującego w sąsiedztwie ich działek dewelopera, który kilka miesięcy temu zamknął główną drogę dojazdową na podwórze. Od tej pory na posesję nie wjedzie już żaden większy pojazd. – Wówczas straciliśmy dojazd dla śmieciarek, straży pożarnej, służb, które odpowiadają za przycinanie drzew czy firm, które czyszczą rynny – wylicza Eulalia Wierzbicka. – Większość z nas ma instalacje gazowe. Którędy wjedzie straż, jeśli wzniecony zostanie pożar? – pyta.
PLANY DEWELOPERA
Jak dodaje inny mieszkaniec – Jakub Milczarek, wszystko wskazuje na to, że wkrótce deweloper może chcieć zlikwidować także garaże i miejsca parkingowe na podwórzu, mimo że mieszkańcom przysługuje do tego terenu prawo dzierżawy. Inaczej lokatorzy powstającej nieruchomości ze swoich balkonów mieliby widok na „blaszaki”. – Od dewelopera uzyskałem takie informacje, że na dzień dzisiejszy nie mają w planach, aby zająć nasz teren. Jednakże widząc, co się dzieje i widząc, jak blisko ten budynek powstaje koło granicy naszej działki (a jest to ok. 30 cm), obawiamy się, że nie mówią nam wszystkiego. Mieszkańcy obecnych mieszkań deweloperskich przychodzą na nasze podwórko i mówią nam wprost, że te garaże znikną, bo im powiedziano, że tu będą pasy zieleni.
W ubiegłym tygodniu lokatorzy kamienic przy Kochanowskiego zorganizowali spotkanie, na którym ustalono dalszą linię działania. Mieszkańcy zapowiadają, że o nieprawidłowościach zawiadomią prokuraturę, a jeśli to nie przyniesie rezultatu – planują walkę o swoje prawa w sądzie. Obecnie wszystkie pięć pokrzywdzonych wspólnot zaangażowało wspólnie prawnika i powiadomiło Gdańskie Nieruchomości oraz Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego o fakcie złamania przepisów Prawa budowlanego (chodzi o złamanie nakazu natychmiastowego naprawienia przejazdu bramy).
Dominika Raszkiewicz