Ratownicy medyczni nie popełnili błędów ratując prezydenta Gdańska po ataku nożownika – wynika z opinii biegłego, którą dostała właśnie prokuratura. Wątpliwości w sprawie akcji ratowania Pawła Adamowicza miał znany lekarz Leonard Gross. Jego zdaniem, gdyby ratownicy szybciej przetransportowali prezydenta do szpitala, samorządowiec miałby większą szansę na przeżycie. „Z dużym prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością następstwa decyzji o tak długo trwającej reanimacji przekreśliły szansę na powrócenie funkcji życiowych po przeprowadzonych zabiegach operacyjnych” – napisał do Prokuratora Okręgowego patomorfolog z 30-letnim stażem, dr Leonard Gross. List w tej sprawie złożył w prokuraturze i dlatego śledczy powołali biegłego z zakresu ratownictwa medycznego. Nie stwierdził on jednak żadnych nieprawidłowości w akcji ratunkowej po zamachu na Pawła Adamowicza.
Jak twierdzi biegły, ratownicy medyczni zrobili wszystko zgodnie z wytycznymi Europejskiej Rady Resuscytacji w zakresie prowadzenia resuscytacji krążeniowo- oddechowej. Podjęli też słuszną decyzję o przewiezieniu rannego prezydenta do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego, a nie do najbliższego Szpitala Copernicus. UCK jest dalej od Targu Węglowego, ale ma odpowiednie oddziały do ratowania życia pacjentów w takich, ciężkich przypadkach. Chodzi m.in. o kardiochirurgię.
Stefan W. zaatakował Pawła Adamowicza 13 stycznia tego roku. Podczas finału WOŚP dostał się na scenę na Targu Węglowym i trzykrotnie ugodził prezydenta nożem w klatkę piersiową. Adamowicz zmarł dzień później w szpitalu. Prokuratura wciąż czeka na opinię na temat poczytalności zabójcy.