Od roku samorządy mają obowiązek transmitowania sesji rad oraz udostępniania nagrań z posiedzeń w internecie. Sprawdziliśmy, jak w praktyce wygląda to na Pomorzu. Obowiązek transmitowania, nagrywania i udostępniania nagrań z obrad na początku bieżącej kadencji wprowadziła nowelizacja ustaw o samorządzie terytorialnym. W intencji ustawodawcy ma się to przyczynić do większego udziału obywateli w funkcjonowaniu organów publicznych, takich jak rady miast, powiatów i gmin.
Część samorządów już wcześniej realizowała transmisje, pozostałe musiały dostosować się do nowych przepisów. Urzędy wynajmują zewnętrzne firmy, kupują gotowe systemy lub pracują nad własnymi rozwiązaniami, by zaoszczędzić.
GDAŃSK
Gdańsk zaczął prowadzić transmisje z obrad rady miasta prawie 3 lata temu. Usługę, w ramach większej umowy, realizuje należące do miasta Gdańskie Centrum Multimedialne. Nie było więc potrzeby zakupu sprzętu, nie było dodatkowych wydatków na archiwizację. W związku z wejściem w życie nowych przepisów nie zatrudniono też nowych osób.
Roczny koszt transmisji to prawie 90 tys. złotych. To o wiele więcej niż w innych dużych miastach w Polsce: Poznaniu (7,2 tys. rocznie) Toruniu (5,2 tys.), a nawet w Warszawie (ponad 60 tys.). Kwota, jaką urząd płaci za transmisje jest niezależna od liczby sesji w danym roku. A to oznacza, że oprócz comiesięcznych posiedzeń rady, bez dodatkowych kosztów transmitowane są także sesje nadzwyczajne. Miesięcznie gdański samorząd płaci więc za transmisje około 7,5 tys. złotych.
– Warto zaznaczyć, że nasze sesje są dostępne dla osób niesłyszących, bo transmisje są tłumaczone na język migowy – mówi Olimpia Schneider z biura prasowego Urzędu Miejskiego w Gdańsku. – Cały czas staramy się rozwijać tę usługę. Od pewnego czasu w tygodniu poprzedzającym posiedzenia rady odbywają się wideoczaty z przedstawicielami klubów radnych – dodaje.
GDYNIA
Gdynia realizuje transmisje na kanale YouTube w oparciu o własne urządzenia do rejestracji obrazu i dźwięku. Urząd posiłkuje się jednak zewnętrznym dostawcą urządzeń do transmisji, a koszt obsługi jednej sesji to 800 złotych. Przed wprowadzeniem obowiązku, posiedzenia gdyńskiej rady były transmitowane, ale nie rejestrowane. – Obecnie nie prowadzimy jako takich statystyk oglądalności, ale na bieżąco monitorujemy oglądalność. Transmisje na żywo ogląda średnio kilkanaście osób – informuje Agata Grzegorczyk z Urzędu Miasta w Gdyni.
SOPOT
Sopocki magistrat transmituje i archiwizuje sesje z wykorzystaniem bezpłatnego serwisu YouTube. Płaci jednak 1200 złotych za sprzęt i operatora wynajmowanego na każdą z sesji. Sopot prowadzi transmisje obrad od 2014 roku. Przed wprowadzeniem obowiązku sesje nie były jednak archiwizowane. Urząd prowadzi statystyki od 2017 roku. Na żywo sesje obejrzało łącznie 1800 osób, kolejne 3700 zrobiło to już po zakończeniu transmisji.
SŁUPSK
To jeden z samorządów korzystających z zewnętrznego systemu eSesja, który w Słupsku zakupiono jeszcze przed wprowadzeniem obowiązku transmisji. Jego obsługa nie generuje obecnie dodatkowych kosztów. Nagrania są archiwizowane w serwisie YouTube. Wliczając retransmisje, średnio sesje mają kilkaset odtworzeń. Są jednak posiedzenia, które generują nawet 2 tys. odtworzeń.
KWIDZYN
Kwidzyński samorząd jest jednym z tych, które na transmisje sesji wydają najwięcej. Każdego miesiąca miasto przeznacza na to ponad 4 tys. złotych. – W tym roku zawarliśmy umowę z firmą obsługującą miejskie kamery za kwotę 730 złotych. W ramach tej samej umowy firma zapewnia dodatkowo obsługę sesji rady miasta – informuje Leszek Sarnowski z Urzędu Miejskiego w Kwidzynie.
Miasto ma też podpisane umowy z dwiema telewizjami kablowymi. Za łączną kwotę ponad 8 tys. złotych miesięcznie stacje transmitują i retransmitują sesje, a także obsługują inne wydarzenia w mieście. – Jeśli w danym miesiącu sesja się nie odbywa, zgodnie z umową płacimy połowę tej kwoty. Realny koszt transmisji i retransmisji sesji w ciągu miesiąca wynosi zatem ponad 4 tys. złotych – tłumaczy Sarnowski.
TCZEW
Umowę z lokalną telewizją ma także Tczew. Za przekazywanie informacji z ratusza, cotygodniowy program z udziałem prezydenta i obsługę miejskich uroczystości płaci miesięcznie 2650 złotych. Umowa nie obejmuje transmisji z sesji, jednak stacja rejestruje je na własne potrzeby.
Transmisje sesji tczewski samorząd realizuje samodzielnie, a potem udostępnia ich zapis na własnych stronach i w serwisie YouTube. W trakcie transmisji na pasku wyświetlane są aktualności z miasta i wyniki głosowań. Opracowanie własnego systemu transmisji, który wciąż jest rozwijany, kosztowało 15 tys. złotych. Za tę kwotę zakupiono m.in. dwie kamery i tablety do głosowania dla każdego radnego. Do streamingu są też wykorzystywane bezpłatne narzędzia. Dodatkowych 120 złotych miesięcznie kosztuje jednak archiwizacja w BIP, bo ten serwer obsługuje zewnętrzna firma. – Jeśli porównamy się z innymi samorządami, to mimo jednorazowego dużego wydatku, co miesiąc oszczędzamy sporo pieniędzy – komentuje Maciej Schwager, kierownik centrum informatycznego Urzędu Miejskiego w Tczewie.
LĘBORK
8 tys. złotych za sprzęt do transmisji zapłacił Lębork. Pieniądze przeznaczono m.in. na kamerę, statyw, karty pamięci, komputer i urządzenie do streamingu. Sama transmisja nic nie kosztuje, bo urząd wykorzystuje do tego YouTube. Przed wprowadzeniem obowiązku lęborski samorząd nie transmitował sesji, ale nagrywał posiedzenia i po obróbce udostępniał je w internecie. Obecnie każdą z transmisji śledzi kilkanaście osób.
NOWY STAW
Ta żuławska gmina transmisje sesji rady zleca prywatnej TV Malbork. Za każdą sesję, także sesję nadzwyczajną, płaci zewnętrznej firmie 615 złotych. – Dziś każdy może zobaczyć, kto jak głosuje i na co są wydawane publiczne pieniądze. Kiedyś opierano się głównie na plotkach. Takie transmisje lub retransmisje sesji dyscyplinują radnych. Wiedzą oni, że później zobaczą ich wyborcy i biorą większą odpowiedzialność za słowa, które padają w trakcie obrad – uważa burmistrz Nowego Stawu Jerzy Szałach.
WEJHEROWO
To miasto zaczęło transmitować posiedzenia rady w 2012 roku, czyli znacznie wcześniej, niż nałożono taki obowiązek na samorządy. Transmisja realizowana jest przez pracowników ratusza z wykorzystaniem sprzętu będącego na stanie urzędu.
Roczne koszty związane z samym przekazem sygnału z sesji sięgają jednak prawie 8 tys. złotych. – Usługa zawiera się w kompleksowej umowie podpisanej z dwoma niezależnymi podmiotami. Umowy te, oprócz kosztów transmisji przebiegu sesji, zawierają również strumień z kamer promocyjnych w mieście – informuje sekretarz miasta Bogusław Suwara. Do sygnału z sesji mają dostęp lokalne media, które udostępniają transmisje na swoich stronach.
ZNIKOME ZAINTERESOWANIE
Większość samorządów nie prowadzi statystyk oglądalności. Te, które to robią, przyznają, że zainteresowanie sesjami jest niewielkie.
W Tczewie sesje ogląda na żywo od 20 do 40 osób. – Trzeba pamiętać, że sesje odbywają się w godzinach, w których większość osób pracuje. Oglądalność zwiększa się przy retransmisjach, bo dochodzimy nawet do 1,5 tys. odtworzeń. Nagrania wykorzystują też lokalne media – mówi Maciej Schwager z Urzędu Miejskiego.
– Zainteresowanie mogłoby być większe, gdyby powstał obowiązek transmisji posiedzeń komisji rad. Tam dzieje się zdecydowanie więcej. Tam też zapadają decyzję, nad którymi w czasie sesji rada zwykle tylko głosuje, a wypowiadają się nieliczni – komentuje Piotr Wąsowicz z TV Malbork.
Jak wynika z zebranych przez nas informacji, na większą oglądalność transmisji nie wpływa liczebność mieszkańców danej miejscowości. W Człuchowie sesje ogląda średnio 30 osób. Taką samą widownię mają sesje rady gminy w Zblewie. Posiedzenia rady gminy Subkowy śledzi na żywo średnio 18 widzów. Kilkanaście osób ogląda też zwykle sesje rad miast w Gdyni i Lęborku.
Kwidzyn, aby zwiększyć oglądalność obrad, współpracuje z dwiema lokalnymi stacjami telewizyjnymi. – Wspólnie obejmują one swoim zasięgiem całe miasto i dzięki temu informacje docierają do wszystkich mieszkańców. Zaangażowanie obu telewizji między innymi do obsługi sesji to ugruntowanie pewnej tradycji funkcjonującej od wielu lat – mówi Leszek Sarnowski z kwidzyńskiego ratusza. Jak dodaje, z postulatami w tej sprawie występowali do urzędu sami mieszkańcy.
Pod względem odtworzeń nagrań z sesji w czołówce jest Gdańsk – to średnio 13,4 tys. odsłon. Sesje rady miasta w Sopocie odtwarza przeważnie nie więcej niż 150 osób. Tyle samo wynosi średnia liczba odtworzeń nagrań z sesji rad gmin w Cedrach Wielkich i Chmielnie. W Słupsku to średnio kilkaset wejść, ale niektóre sesje mają nawet 2 tys. odtworzeń.
KONSEKWENCJE BIZNESOWE
W związku z wprowadzeniem obowiązku transmisji, rejestrowania i udostępniania sesji, można było się spodziewać, że na nowych regulacjach skorzystają lokalne stacje telewizyjne. W niektórych miastach jeszcze w poprzednich kadencjach zawierały w tej sprawie umowy z samorządami.
Dziś duża część samorządów korzysta jednak z własnego sprzętu podpiętego do gotowych systemów, których nie brakuje na rynku. Robią tak między innymi Słupsk oraz Pelplin. Samorządy mogą w ten sposób zaoszczędzić – wydatek jest zwykle jednorazowy i nie trzeba opłacać comiesięcznych faktur za usługi zewnętrznych firm.
Tam gdzie oszczędzają samorządy, tracą jednak prywatni przedsiębiorcy. – W naszym przypadku skutek biznesowy wprowadzonych zmian w przepisach jest ujemny – mówi Robert Bychowski z Regionalnej Grupy Medialnej prowadzącej 4 lokalne portale. Firma współpracowała wcześniej z ponad dziesięcioma samorządami, dla których nagrywała sesje, a potem publikowała je na swoich stronach. – Po wprowadzeniu nowych przepisów wiele samorządów zrezygnowało z naszych usług. Lokalne władze zakupiły własny sprzęt różnej jakości i realizują transmisje na własną rękę – mówi Bychowski. Jak dodaje, liczba podpisanych z samorządami umów spadła o 90 procent, co wiązało się ze zwolnieniami w firmie. Obecnie realizuje ona transmisje tylko dla gmin Nowy Staw i Miłoradz oraz dla gminy wiejskiej Malbork.
CENA A JAKOŚĆ
Koszt transmisji realizowanych lub zlecanych przez pomorskie samorządy często idzie w parze z ich jakością. Transmisje obrad gdańskiej rady to profesjonalnie wyprodukowany przekaz z kilku kamer w estetycznej oprawie graficznej i z tłumaczeniem na język migowy. Roczny koszt 90 tys. złotych za transmisję i rejestrację sesji nie robi już takiego wrażenia, gdy porównamy jakość przekazu z tym, co proponują inne samorządy. Choć nawet miasta i gminy które płacą o wiele mniej, potrafią zrealizować przyzwoitą relację. W niektórych przypadkach jest to transmisja z ujęciem z więcej niż jednej kamery i z wynikami głosowań wyświetlanymi na ekranie. Tak jest na przykład w Słupsku, Tczewie i Osieku. Dobrze zrealizowane są też sesje rady miasta w Kartuzach, jednak wiele do życzenia pozostawia jakość obrazu. W Lęborku krzywo ustawiona kamera spogląda radnym zza pleców, w Pelplinie niekiedy patrzy im na czubki głów. Są też transmisje, w który nie tylko niewiele widać, ale też niewiele słychać. Jakość transmisji ze Starego Pola wzbudza nostalgię przywołując wspomnienia o pirackich kasetach VHS popularnych w latach 90. ubiegłego wieku.
Podczas pracy nad raportem zebraliśmy informacje z 26 pomorskich samorządów. Odpowiedzi na zadane przez nas pytania nie przysłały urzędy z Dzierzgonia, Kościerzyny, Nowego Dworu Gdańskiego i Pszczółek.
Wojciech Stobba/pb