Fajerwerki. „Głupie nawyki przodków” czy tradycja i nieodzowny element sylwestrowej nocy? [WASZE OPINIE]

Coraz więcej pomorskich miast rezygnuje z sylwestrowych fajerwerków. W tym roku do tego grona dołączył też Malbork. W poprzednich latach z pokazów zrezygnowały między innymi Gdańsk i Gdynia. Koszt kilkuminutowego pokazu sztucznych ogni to od 10 do nawet 20 tysięcy złotych. Brak fajerwerków to troska o dobro zwierząt, a przy okazji także oszczędność, czy jednak błędna i zupełnie niepotrzebna decyzja? Spytaliśmy, a kwestia ta zupełnie podzieliła naszych słuchaczy.

Pod postem na naszym radiowym fanpage’u pojawiło się mnóstwo komentarzy, było bardzo dużo argumentów „za” rezygnacją z pokazów. Na przykład Magdalena napisała, że popiera ten pomysł i powinno być więcej takich inicjatyw. Ale padały też „konkrety”.

„GŁUPIE NAWYKI”

 – Świat się zmienia, my się zmieniamy. Odchodzimy od głupich nawyków naszych przodków. Nie widzę w tym nic złego – przyznaje Marek.

Nasi czytelnicy pisali głównie o tym, że takie rozwiązanie będzie dobre dla zwierząt, ale nie zabrakło wątków finansowych…

– Koszt takich fajerwerków to parę tysięcy złotych, wiec to dobry pomysł, żeby sylwester był właśnie bez pokazów fajerwerków – sądzi Przemek. – Zdecydowanie. Pieniądze można przeznaczyć na coś bardziej pożytecznego – wtóruje Aneta.

– Mam pieska. I dla niego, i dla mnie to najgorsza noc w roku, a nawet i już 31 grudnia, gdzieś tak od godziny 14.00. Masakra – opowiada Jola. – Nie chodzi tylko o domowe zwierzęta. A co z dziką zwierzyną? W mieście tego nikt nie widzi, jak spłoszona sarna ucieka ile ma sił i pada martwa. A tak w ogóle jest to sprawa klimatyczna. Sprawdza się stężenie zadymienia z kominów, a tymczasem tysiące ton jakiegoś badziewia lecą w powietrze i zanieczyszczają środowisko. Gdzie tu walka klimatyczna? – pyta Gabriela.

 
„WSZYSTKO MA SWÓJ UMIAR”

Jest też mnóstwo zwolenników witania nowego roku fajerwerkami. Ci twierdzą, że to tradycja i element kultury.

– W ogóle sylwestra nie róbmy. Nowego Roku też nie. Po co to komu? Świeczek na tort nie kupujmy, kwiatów na imieniny, „Sto lat” nie śpiewajmy, bo za głośno. Po co to komu? Ludzie, czyście poszaleli – pyta sarkastycznie Robert. – Jak nie w sylwestra, to kiedy? Cały urok… Dzieci nie śpią do północy, by obejrzeć fajerwerki? – pisze Emilia.

Także argument, dotyczący bezpieczeństwa zwierząt, próbowano skutecznie obalić.

– To po co auta? Tyle istnień przez nie odeszło w zaświaty. Zdrowy rozsądek przede wszystkim! – apeluje Krzysztof. – Sylwester powinien być z fajerwerkami, bo są po prostu piękne. A ci, których zwierzęta się boją, mogą o nie w odpowiedni sposób zadbać. To dla niektórych po prostu wygodne i nie potrafią zadać sobie odrobiny trudu, by poszukać innego rozwiązania. Najlepiej zakazać, bo mój pies się boi. A tramwaju pod oknem i ciężarówki się nie boi? Bo mój kot tak, więc zakazać należy również. Hipokryzja i głupota – przekonuje Andrzej.

Jak sądzą nasi słuchacze, fajerwerki powinny zostać, ale nie powinno się ich wystrzelać przed i po sylwestrowej nocy, a pokazy nie powinny trwać dłużej niż 15 minut.

– W Gdańsku w zeszłym roku były lasery zamiast fajerwerków, a w tym roku nawet tego nie będzie. To jest jakiś absurd. Niech jeszcze burzy zabronią, jak potrafią… Ja też miałam psa i jakoś przez 15 minut nie umarł ze strachu – argumentuje Dorota. – Powinien być kategoryczny zakaz używania petard przed godziną 0:00, za to o godzinie 0:00, jak się odpali na te 15 minut i zrobi się głośno i kolorowo, to żaden pies nie dozna automatycznie zgonu. Bez przesady. Rozumiem, że teraz jest moda na bycie obrońcą zwierząt, ale wszystko ma swój umiar. Tyle lat są odpalane fajerwerki i jakoś nie słyszałem nigdy, by przez jedną głośniejszą noc nasze zwierzaki doznały zawału czy trwałego uszczerbku na zdrowiu – twierdzi Łukasz.

A jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Zagłosujcie:

 

{module SondyArt8}

 

mk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj