Władze Gdańska powołały radę ds. imigrantów, ale nie mają dla niej czasu? „Nie ma też jasności, co do funkcji”

Władze Gdańska nie mają czasu na spotkania z Radą Imigrantów i Imigrantek? W ciągu ostatniego roku doszło tylko do jednego takiego wydarzenia. W protokołach z posiedzeń rady można znaleźć również fragmenty o tym, że członkowie „nie mają jasności w zrozumieniu bezpośredniej jej funkcji”. – Na bieżąco wiemy, co się dzieje w radzie – komentuje sprawę rzecznik prezydent Gdańska.

Radę powołał w 2016 roku prezydent Paweł Adamowicz. Było to w czasie, kiedy w Polsce trwała gorąca debata w sprawie przyjmowania uchodźców. 

 

Radę tworzy 14 osób m.in. z Brazylii, Krymu, Syrii i Tunezji. Jej celem jest prowadzenie działań integracyjnych, zgodnie z gdańskim Modelem Integracji Imigrantów. Kadencja rady trwa dwa lata, a jej członkowie działają na zasadzie wolontariatu. Roczny koszt jej funkcjonowania to 13 tys. zł. Obecnie trwa druga kadencja. 

CZY RADA JEST JESZCZE POTRZEBNA?

Rada Imigrantów i Imigrantek jest organem konsultacyjno-doradczym prezydent Gdańska. Z zamieszczonych jednak protokołów wynika, że jej członkowie nie bardzo mają jak, a bardziej kiedy, doradzać prezydent Aleksandrze Dulkiewicz. Dlaczego?

W jednym z protokołów czytamy, że m.in. „rada jest zaniepokojona brakiem informacji na temat spotkania z Panią Prezydent i poprosi UM o informację na ten temat”. W kolejnym protokole jest już informacja, że kancelaria prezydent Dulkiewicz spotkanie zaproponowała, ale… „nowy termin spotkania z Panią Prezydent nie może być zaakceptowany”.

Rada wyraziła też wątpliwości co do kwestii i zakresu funkcjonowania: „Zwrócono uwagę na brak jasności w zrozumieniu bezpośredniej funkcji Rady, brak ciągłości działań Rady, niejasności w kontaktach pomiędzy Urzędem Miejskim i Radą, brak wiedzy na temat opinii władzy miejskiej w stosunku do Rady. Podczas spotkania pojawił się pomysł przekształcenia Rady w ciało analityczne, które na podstawie danych statystycznych, dostarczonych przez UM, prowadziłoby analizy” – czytamy w protokole z września tego roku.

„WSZYSCY CHCIELIBY SIĘ SPOTKAĆ Z PANIĄ PREZYDENT”

– Oficjalne spotkanie rady imigrantów z panią prezydent odbyło się na początku listopada. Więc na bieżąco wiemy, co dzieje się w radzie. Jest też urzędnik dedykowany do obsługi i pomocy w funkcjonowaniu rady, tak więc trzymamy rękę na pulsie. Także myślę, że funkcjonowanie rady ma się dobrze i będzie się miało jeszcze lepiej, dlatego że te sprawy są po prostu pani prezydent bardzo bliskie – zapewnia Daniel Stenzel, rzecznik prezydent Gdańska.

Było to jednak jedyne spotkanie z radą w tym roku. Do innych spotkań rzecznik zaliczył także to, w którym uczestniczył Piotr Kowalczuk, wiceprezydent Gdańska, i które odbyło się… w grudniu 2018 roku w trakcie Międzynarodowego Dnia Migranta w ECS.

– W tym momencie funkcjonuje kilkadziesiąt rad, w tym rady dzielnic, które chciałyby się spotkać z panią prezydent – podkreśla rzecznik. – Takich próśb o spotkania naprawdę mamy dziesiątki, pani prezydent też chcę się ze wszystkimi spotykać, ale nie możemy sobie na to pozwolić, żeby to były krótkie spotkania 10 lub 15-minutowe. Stąd też zawsze zabezpieczamy dwie lub trzy godziny w kalendarzu, żeby wszyscy członkowie rady mogli zabrać głos i powiedzieć, co im na sercu leży.

NIE CHCEMY BYĆ TYLKO CIAŁEM DORADCZYM

Przewodniczący rady imigrantów w rozmowie z Radiem Gdańsk przyznaje, że członkowie tylko przez „pewien moment” nie mogli się spotkać z panią prezydent.

– Chcieliśmy się spotkać szybciej, bo nas martwiło to, że mieliśmy plan, który był przez pewien czas zawieszony – tłumaczy Aws Kinani, przewodniczący gdańskiej Rady Imigrantów i Imigrantów.

Problemy z funkcjonowaniem rady mają się wiązać natomiast z zakresem jej działania. – Jesteśmy ciałem doradczym, a chcemy działać więcej i być też organem wykonawczym. I oto próbujemy tak trochę walczyć. Na to mamy pełną zgodę. Nie jesteśmy doświadczonymi politykami, gdy potrzebujemy, mamy opiekę od miasta – zapewnia.

Rada twierdzi, że ma dużo pomysłów na to, aby być także ciałem wykonawczym. Zanim je jednak zdradzi, chce je omówić z różnymi politykami i instytucjami.

ILU JEST OBCOKRAJOWCÓW W GDAŃSKU?

Opierając się na danych statystycznych oraz wiedzy eksperckiej szacuje się, że obecnie w Gdańsku jest od 40 do 50 tys. obcokrajowców, to około 10 proc. populacji mieszkańców miasta. Jeszcze cztery lat temu tę liczbę szacowano na około 20 tysięcy.

Z ostatnich danych Urzędu Miejskiego w Gdańsku wynika, że w Gdańsku jest zameldowanych 7308 obcokrajowców. Najwięcej, blisko 4 tys., pochodzi z Ukrainy, około 1 tys. z Białorusi, ale jest też blisko 200 osób z Indii oraz Wielkiej Brytanii. Ponadto w gdańskich szkołach jest obecnie 1253 uczniów, obywateli innych państw – głównie z Ukrainy, Rosji i Białorusi.

Warto też podkreślić, że znaczna część migrantów przebywa w Gdańsku na podstawie wiz i dokumentów wydawanych przez inne organy, wielu cudzoziemców, szczególnie z krajów UE, nie rejestruje swojego pobytu i nie melduje się w Urzędzie Miejskim w Gdańsku.

Katarzyna Moritz/mmt

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj