Kolejne opóźnienie w uruchomieniu nowego Urzędu Gminy Pruszcz Gdański. Budowa zakończyła się w czerwcu ubiegłego roku, ale urzędnicy wciąż nie przeprowadzili się do Juszkowa. Tym razem przez meble, które nie nadają się do użytku.
Najpierw dostawa mebli opóźniła się przez odwołanie jednej z firm od wyników ogłoszonego wiosną ubiegłego roku przetargu. Procedura prowadzona przez Krajową Izbę Odwoławczą nie pozwoliła podpisać umowy – tak jak planowano – w wakacje. Zrobiono to dopiero we wrześniu. Gdy w końcu wyposażenie dotarło do nowego budynku, który powstał w Juszkowie, urzędnicy uznali, że znajduje się ono w stanie, które uniemożliwia jego odbiór.
NIE DO ZAAKCEPTOWANIA
– Mówiąc w skrócie – jedna trzecia mebli nie ma wad, jedna trzecia nadaje się do naprawy, a jedna trzecia jest w takim stanie, którego absolutnie nie możemy zaakceptować. Ta ostatnia kategoria to są np. krzesła, które zostały zmontowane w taki sposób, że rysują podłogę. Co więcej, gdy na jednym z nich usiadł nasz pracownik, odpadł zagłówek. Nie możemy przyjąć takich mebli – mówi wójt Magdalena Kołodziejczak. Wśród wad wymienianych przez urzędników są też m.in. niedbale zamontowane obrzeża blatów, tzw. ABS. Jak wskazuje wójt, w niektórych miejscach są tak ostre, że mogą wyrządzić krzywdę.
(Fot. Radio Gdańsk/Sylwester Pięta)
Urząd Gminy wynajął rzeczoznawcę, który potwierdził, że meble dostarczone do Juszkowa są w dużej mierze wykonane wadliwie lub niezgodne z tym, co zamówiono.
– Gdy pojawiły się problemy, kontakt z wykonawcą stał się bardzo utrudniony. W zasadzie nie chciał z nami w ogóle rozmawiać. Postanowiliśmy więc podjąć trudną decyzję i rozwiązać umowę. Podkreślam, że nie zapłaciliśmy jeszcze ani złotówki, ponieważ umowa mówiła, że zapłacimy za meble dopiero gdy zostaną dostarczone – mówi Magdalena Kołodziejczak. Zdaniem wójt, konieczność przeprowadzenia kolejnego przetargu oznacza, że nowy urząd gminy zacznie działać nie wcześniej niż na początku drugiego kwartału br.
(Fot. Radio Gdańsk/Sylwester Pięta)
OPINIA „POD” PRUSZCZ
Tymczasem Konrad Warda, prezes zarządu firmy Tronus, która dostarczyła wyposażenie urzędu, twierdzi, że opinia wykonana na zlecenie urzędu jest nierzetelna.
– Ta opinia ewidentnie została wykonana „pod” Pruszcz Gdański. Chciałbym zwrócić uwagę, że dostarczyliśmy do urzędu kilkaset mebli. Gdy wcześniej wspólnie z urzędnikami prowadziliśmy procedurę odbioru dostarczonego przez nas wyposażenia w jeden ośmiogodzinny dzień pracy udawało nam się przeanalizować ok. 100 sztuk wyposażenia. Tymczasem tutaj okazuje się, że rzeczoznawca sam, w jeden dzień, dokonał oględzin całego materiału. A już zupełnie na marginesie dodam, że o tym, iż rzeczoznawca ma pojawić się w urzędzie, poinformowano mnie dzień wcześniej późnym popołudniem, choć nasza firma jest oddalona o kilkaset kilometrów – mówi Konrad Warda.
Zdaniem Wardy zdecydowana większość mebli nadawały się do użytku.
– Na niektórych pojawiły się uszkodzenia, ale to jest coś, czego nie da się uniknąć przy takiej skali zamówień. Uważam, że dostarczone przez nas wyposażenie, jako całość, nadawało się do odbioru. Jeśli potwierdzi się informacja o zerwaniu umowy, bo oficjalnie nie dostaliśmy żadnego dokumentu, skierujemy sprawę do sądu – mówi Konrad Warda.
Sylwester Pięta/ak