Problemy wizerunkowe, cięcia w inwestycjach i obniżony rating. Modowy gigant z Dolnego Miasta w tarapatach?

Zamieszanie z maseczkami, a teraz obniżony rating. LPP z Dolnego Miasta w Gdańsku, po zamknięciu wszystkich sklepów, skupia się na obniżce kosztów. „Grupa wstrzymała inwestycje, zakłada zdecydowanie mniej otwarć, redukuje zamówienia i renegocjuje umowy z galeriami handlowymi” – poinformował prezes LPP Marek Piechocki. Zapewnia, że spółce nie grozi utrata płynności.

„Newsweek” w minioną niedzielę napisał, że gdy we Włoszech wprowadzano stan kryzysowy z powodu koronawirusa, odzieżowy gigant LPP wykupił kilkaset tysięcy masek. Według publicznych deklaracji, miało to być nawet milion masek ochronnych z polskiego rynku. Odzieżowa firma wysłała je do Chin. Oficjalnie jako pomoc dla najbardziej potrzebujących regionów. Według ustaleń „Newsweeka” jednak, większość masek, których eksport zachwiał polskim rynkiem, trafiła do fabryk, szyjących ubrania dla LPP.

Treść tej publikacji zdaniem władz LPP jest nieprawdziwa i wprowadzała opinię publiczną w błąd. Spółka wyjaśniała, że „akcja zakupu masek, zorganizowana przez LPP, miała miejsce pod koniec stycznia tego roku, kiedy epidemia zachorowań na koronawirusa ograniczała się wyłącznie do kontynentu azjatyckiego i była odpowiedzią na dramatyczny apel pracowników LPP i ich rodzin, znajdujących się w Szanghaju, nie zaś aktem, mającym na celu zachowanie ciągłości produkcji kolekcji spółki”.

CIĘCIA W INWESTYCJACH

W międzyczasie pandemia koronawirusa dotarła do Polski i trzeba było zamknąć galerie handlowe, gdzie LPP ma swoje salony. Obok problemów wizerunkowych, pojawiły się problemy sprzedażowe.

– Mamy zamknięte praktycznie wszystkie sklepy. Być może większe, silniejsze firmy, mogą wytrzymać kilka miesięcy dłużej, jesteśmy bowiem lepiej zorganizowani, ale problemy mamy takie same, jak w przypadku mniejszych firm. Patrzymy na nasz cash flow i jeśli miałoby to potrwać za długo, to też może być dla nas zabójcze – powiedział w wywiadzie dla PAP Biznes prezes Piechocki.

– Nie widzę w naszym przypadku ryzyka utraty płynności. Jestem jednak przekonany, że skutki kryzysu będą odczuwalne na pewno do końca tego roku. Trzeba się spodziewać spadków sprzedaży – dodał.

SPADA RATING

Do tego doszedł jeszcze obniżony rating do BBB-. Firma jest poniżej średniej w inwestycjach. „Obniżenie oceny wiarygodności finansowej LPP wynika z oczekiwanego przez EuroRating osłabienia sytuacji finansowej spółki, na skutek okresowego zamknięcia prowadzonych przez nią stacjonarnych sklepów odzieżowych na kluczowych rynkach. Nadzwyczajne środki administracyjne, podjęte w związku z globalną pandemią koronawirusa, wiążą się dla odzieżowej grupy z brakiem uzyskiwania w tym czasie przychodów z głównego źródła, jakim jest sprzedaż w sklepach stacjonarnych (generująca niemal 90 proc. łącznych przychodów grupy), przy jednoczesnym ponoszeniu bieżących kosztów operacyjnych” – czytamy w komunikacie.

EuroRating szacuje, że w okresie przymusowego zamknięcia sklepów spółka generować będzie wysokie straty oraz ujemne wolne przepływy pieniężne, co wpłynie zarówno na obniżenie wartości kapitału własnego w I kwartale obrotowym spółki (obejmującym okres luty-kwiecień br.), jak i na osłabienie sytuacji płynnościowej spółki.

LPP zarządza markami modowymi Reserved, Cropp, House, Mohito i Sinsay.

mn

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj