Stan epidemii źle wpływa na sytuację ekonomiczną szpitala w Kościerzynie – twierdzi urząd marszałkowski. Placówka ma być jednoimienną, ale nie wiadomo, czy i kiedy to nastąpi. Na razie pracuje w stanie podwyższonej gotowości i przyjmuje jedynie pacjentów w stanie zagrożenia życia. Taka sytuacja powoduje straty, dlatego szpital wystosował apel do wojewody. Tymczasem lekarz wojewódzki tłumaczy, że placówka musi pozostać w obecnej formie, zapewniając bezpieczeństwo pacjentom.
Szpital prosi o podjęcie decyzji albo o przekształceniu w całości w jednoimienny – do czego jest przygotowany – albo na zezwolenie na przyjmowanie wszystkich pacjentów. Na razie przekształcony został jedynie oddział ginekologiczno-położniczy, który jest gotowy na przyjmowanie pacjentów z COVID-19.
– Obecna sytuacja powoduje straty – mówi dyrektor Departamentu Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego Tadeusz Jędrzejczyk. – Jeżeli sytuacja epidemiczna będzie stabilna, wtedy zdecydowanie będziemy postulować o odmrożenie szpitala. Oczywiście w takim znaczeniu, że cały czas sytuacja będzie obserwowana i w każdej chwili będzie można wrócić do gotowości, ale chodzi o to, żeby w większym stopniu szpital w Kościerzynie zaspokajał potrzeby pacjenta i realizował kontrakt z NFZ – tłumaczy dyrektor.
MUSI ZOSTAĆ W GOTOWOŚCI
Na razie jednak decyzji w tej sprawie raczej nie będzie. Jak powiedział nam lekarz wojewódzki doktor Jerzy Karpiński, szpital w Kościerzynie musi pozostać w takiej formie, aby zapewnić bezpieczeństwo pacjentom z Pomorza. Szczyt zachorowań na COVID-19 spodziewany jest na przełom kwietnia i maja. Na razie w jednoimienny przekształcono na Pomorzu 7. Szpital Marynarki Wojennej w Gdańsku. Jest zapełniony w 10 procentach.