W tę majówkę do rezerwatu nie wejdziemy. Od początku kwietnia zamknięte są szlaki piesze, rowerowe i konne w 46 takich miejscach na Pomorzu. Jak argumentuje Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska, to efekt zbyt dużej popularności.
Urzędnicy tłumaczą, że chodzi o bezpieczeństwo – turystów, którzy po zamknięciu lasów zaczęli tłumnie odwiedzać rezerwaty, ale przede wszystkim przyrody, a szczególnie chronionych ekosystemów.
W TROSCE O PTAKI
Działania te podejmowane są głównie z myślą o ptakach, które właśnie rozpoczynają okres lęgowy. Niepokojone w tym okresie mogą porzucić tereny lęgowe i nie powrócić już do nich w tym roku.
– W tym czasie, kiedy te szlaki były zamknięte, część gatunków założyła gniazda, ma swoje terytoria w pobliżu miejsc, które wcześniej były udostępnione do ruchu. Teraz jego nagły powrót mógłby spowodować straty – wyjaśnia Paweł Stępniewski.
ODDECH DLA DZIKIEJ PRZYRODY
Zarządzenie jest przez wielu przyrodników oceniane pozytywnie. Jak podkreślają, to szansa na oddech dla dzikiej przyrody. A potrzeby rekreacyjne mieszkańcy mogą realizować na terenach, które zostały udostępnione ponownie, jak parki i lasy znajdujące się poza granicami rezerwatów przyrody.
SZLAKI ZOSTANĄ OTWARTE PO USTĄPIENIU EPIDEMII
– Obserwujemy rozwój sytuacji. Przed wakacjami będziemy podejmowali jakieś decyzje – mówi Regionalny Konserwator Przyrody.
Na liście zamkniętych rezerwatów znajduje się między innymi Beka, Dolina Strzyży, Kępa Redłowska i Ptasi Raj. Planowo szlaki mają zostać ponownie udostępnione po ustąpieniu epidemii, ale – jak deklarują urzędnicy – być może nie trzeba będzie czekać tak długo.
Sebastian Kwiatkowski/tgr/am