Skomplikowana akcja wymiany polskiej załogi we włoskim porcie. Wcześniej nie zdecydował się na nią żaden armator

Jedna załoga była uwięziona na statku, druga pozbawiona możliwości zarobku. Na skomplikowaną wymianę we włoskim porcie zdecydowały się Polskie Linie Oceaniczne. Na szczęście wszystko się udało i należący do PLO statek handlowy „Chodzież” wypłynął z Genui już z nową ekipą marynarską. Do tej pory na taką operację nie zdecydował się żaden armator w tym porcie.

W czasie epidemii, wobec braku portów przerzutowych i ograniczeń w przemieszczaniu, niewielu armatorów w tej części Europy podejmuje takie kroki. Jak mówi prezes PLO Dorota Arciszewska-Mielewczyk, operacja wymagała zaangażowania wielu instytucji i musiała zostać wykonana w trzy dni, bo tyle ważne były testy pod kątem COVID-19.

– Potrzebna była szeroko zakrojona akcja. Musieliśmy uruchomić kontakty w MSZ i Uniwersyteckim Centrum Medycyny Morskiej i Tropikalnej, któremu bardzo dziękuję za szybkie przeprowadzenie testów – mówi Dorota Arciszewska-Mielewczyk.

W TROSCE O PRACOWNIKÓW

Pomagało także Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej oraz placówki konsularne. Tak, żeby mieć pewność, że autokar będzie w stanie sprawnie pokonać wszystkie granice.

Prezes PLO tłumaczy, że firma zdecydowała się na operację także w trosce o załogę. – Marynarze przy przedłużonych kontraktach zaczynają mieć problemy psychiczne i to odbija się bardzo na ich zdrowiu. Druga grupa marynarzy, która nie może dotrzeć na statek, pozbawiona jest możliwości zarobkowania. Ich sytuacja finansowa staje się dramatyczna – dodaje.

150 TYS. MARYNARZY UWIĘZIONYCH NA STATKACH

Operacja odbyła się w niedzielę. W poniedziałek wieczorem marynarze wrócili do Polski. Wszystkie wyniki testów były negatywne. Według Międzynarodowej Izby Żeglugi na świecie problem uwięzienia na pokładzie z powodu restrykcji transportowych dotyczy 150 tysięcy marynarzy.

 
Sebastian Kwiatkowski/tgr
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj