Kierowcy śmiecą na potęgę. 400 ton odpadów zbierają rocznie drogowcy z tras krajowych wokół Trójmiasta

Dwie tony śmieci na kilometr – tyle odpadów rocznie sprzątają drogowcy z poboczy tras krajowych w pobliżu trójmiejskiej aglomeracji. Gdyby nie regularne sprzątanie, pobocza polskich tras utonęłyby w śmieciach – mówią drogowcy. Tylko na 190-kilometrowej sieci krajówek między Wejherowem a Nowym Dworem Gdańskim rocznie zbierają oni 400 ton odpadów.


Jak informuje Piotr Michalski z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, nie chodzi tu tylko o okolice parkingów. – To są na przykład okolice mostów, gdzie ludzie potrafią podrzucić elementy budowlane. Zatrzymują się też przy drogach, nawet ekspresowych, na piknik, po czym także zostawiają śmieci na poboczu – zauważa.

NIEPRZYJEMNE SYTUACJE

Śmiecimy na potęgę, ale zdarzają się, i to wcale nierzadko, trudne do wytłumaczenia zachowania – przyznają drogowcy. Bywają zmotoryzowani, którzy potrafią rzucić butelkę bezpośrednio pod nogi pracownika pracującego przy drodze.

– Zdarzają się też kierowcy aut ciężarowych, którzy nie chcą się zatrzymać na przerwę i wyrzucają butelki z zawartością płynów fizjologicznych za okno samochodu. To nie są jednostkowe przypadki – mówi Michalski.

DROGOWCY APELUJĄ O NIEŚMIECENIE

Sprzątanie kosztuje miliony złotych. Najwięcej problemów z drogowymi śmieciami jest w okresie od maja do września. Drogowcy przypominają, że wyrzucone odpady mogą stanowić niebezpieczeństwo w ruchu. Niemal zawsze zatykają odwodnienie trasy. Niedopałki mogą zaś przyczyniać się do pożarów suchych traw.

 

Sebastian Kwiatkowski/am

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj