Lasy na Pomorzu zostały odtworzone niemal w połowie. Po ostatnich latach sprzątania po nawałnicy, tej wiosny na dobre rozpoczęła się akcja nasadzeń – mówi Anna Kukier z Nadleśnictwa Lipusz, które najbardziej ucierpiało wskutek żywiołu.
W Lipuszu udało się obsadzić 1600 hektarów, a tylko w tym roku aż 1100.
PROBLEMY LOGISTYCZNE
Młode drzewka mają od roku do 5 lat. Najtrudniejsza była natomiast logistyka. – To są olbrzymie ilości. Nie jesteśmy w stanie sobie naszą szkółką ich zapewnić, więc dostarczają je wszystkie szkółki leśne każdego nadleśnictwa z całej Regionalnej Dyrekcji w Gdańsku. Mówimy w tym roku o ponad 6 milionach wiosną, a kolejne przynajmniej 2 miliony będą sadzone jesienią.
W nowych nasadzeniach dominuje sosna, ale 1/4 stanowią też gatunki liściaste jak brzoza, grusza i jabłoń.
– Tam, gdzie gleby są słabe i wiadomo, że gatunki liściaste sobie nie poradzą, staramy się znaleźć pojedyncze, małe enklawy, gdzie sadzimy gatunki domieszkowe, które wzbogacają siedlisko – podkreślają.
DŁUGA DROGA
Przed leśnikami jeszcze dwa intensywne lata. Do wiosny 2023 roku nowe lasy na terenach po nawałnicy trzeba będzie posadzić na powierzchni 4700 hektarów. Dotąd obsadzono 1900 hektarów.
W zajmującym 23 tysiące hektarów Nadleśnictwie Lipusz uszkodzonych w różnym stopniu zostało 18 tysięcy hektarów lasów. 4200 – całkowicie. Zniszczone drzewostany miały od 80 do 120 lat.