Pomorzanie pędzą na złamanie karku i masowo tracą prawa jazdy. Do końca maja w naszym województwie uprawnienia za przekroczenie o 50 km/h prędkości w obszarze zabudowanym straciły prawie 2 tysiące kierowców. O 700 więcej niż rok wcześniej o tej samej porze.
Jak mówi podinspektor Tadeusz Kluziak, to efekt coraz większej nonszalancji wśród kierowców, ale też działań specjalnej grupy Speed, która ciągle się doskonali i uczy miejsc, gdzie prędkość skutecznie należy ograniczać. Z danych wynika, że najczęściej chodzi o przekroczenia rzędu 51-60 kilometrów na godzinę, czyli tuż za granicą odebrania uprawnień.
NAJWIĘCEJ PRZYPADKÓW W GDAŃSKU
Problem występuje w całym województwie, ale jeszcze wyraźniej widać to w Gdańsku. Do tutejszego magistratu w całym ubiegłym roku trafiło nieco ponad 700 zatrzymanych administracyjnie praw jazdy. W tym roku już teraz jest ich 680.
Warto przypomnieć, że za ponowną jazdę bez prawa jazdy czas jego zatrzymania przedłuża się o kolejne trzy miesiące. W następnym kroku cofane są uprawnienia.
KIEROWCY CZĘŚCIEJ ŁAMIĄ PRZEPISY, ALE WYPADKÓW BYŁO MNIEJ
Ten rok w statystykach jak dotąd zapisał się jednak jako bezpieczniejszy niż 2019. Wszystko za sprawą mniejszego ruchu w czasie epidemicznych obostrzeń. Choć początkowo na pustych jezdniach dochodziło do bardzo wielu poważnych wypadków, to ostatecznie do końca maja wypadków było 630 – o 220 mniej niż przed rokiem. Zginęły 53 osoby – o 21 mniej niż w 2019.
Na razie nie ma informacji, kiedy w kodeksie ruchu drogowego znajdą się zapisy nakazujące zatrzymanie prawa jazdy za przekroczenie prędkości o 50 km/h także poza obszarem zabudowanym. Pierwotnie nowelizacja, dająca także pierwszeństwo pieszym przed przejściem, miała obowiązywać od 1 lipca.
Posłuchaj audycji
Sebastian Kwiatkowski/am