„Gazeta Wyborcza” złamała ciszę? Na Twitterze pojawił link do sondażu

„Gazeta Wyborcza” opublikowała na Twitterze link do sondażu prezydenckiego. Na załączonym zdjęciu dużą część kadru zajmowały plakaty jednego z kandydatów. Sprawa trafiła do prokuratury.
Jako pierwsze wpis zauważyło Radio Gdańsk.

Za złamanie ciszy wyborczej grozi grzywna w wysokości nawet miliona złotych. Cisza wyborcza obowiązuje od północy i potrwa do momentu zakończenia głosowania, czyli do godziny 21:00 w niedzielę.

Do wpisu dołączony był link prowadzący do strony internetowej dziennika i zdjęcie prezentujące wyborcze banery. Redakcja „GW” wybrała fotografię, na której niemal połowę kadru wypełniają plakaty jednego z kandydatów opozycji.

NIE ORGANY WYBORCZE, A ORGANY ŚCIGANIA I SĄDY

– Ocena konkretnych działań, mogących stanowić naruszenie zakazów ustawowych, nie należy do organów wyborczych, ponieważ naruszenie takie stanowi czyn karalny. Właściwymi w tych sprawach są organy ścigania i sądy – wyjaśnił Radio Gdańsk Krzysztof Lorentz, dyrektor Zespół Kontroli Finansowania Partii Politycznych i Kampanii Wyborczych w Państwowej Komisji Wyborczej.

Wpis po kilkudziesięciu minutach został usunięty. Próbowaliśmy ustalić w spółce Agora, dlaczego się pojawił. Do tej pory nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

 
W całym kraju odnotowano do tej pory pojedyncze przypadki łamania ciszy wyborczej. Do incydentów doszło na terenie województw podlaskiego i śląskiego oraz w Warszawie.
 
SPRAWA W PROKURATURZE

Sprawa trafiła już do Prokuratury Rejonowej w Warszawie. Pismo wysłał Krzysztof Lorentz, dyrektor Zespół Kontroli Finansowania Partii Politycznych i Kampanii Wyborczych w Państwowej Komisji Wyborczej.

 
Maciej Naskręt/pk/pOr
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj