tym programie zabieramy słuchaczy w podróż „na szry”, „na szach”, „na szryj” albo „na szago” – czyli po polsku na przełaj. Załóżcie zatem „skòrznie”, czyli kalosze, weźcie „rubzak”, czyli plecak i ruszcie z nami w takie zakątki Kaszub, gdzie trudno jest o gofry i oranżadę.
Po drodze zobaczymy cmentarzyska, ruiny, najlepsze miejsca na kurki oraz takie, w którym harcują… dziki. Wszystko po to, byście Państwo pokochali miejsca nieoczywiste i bliskie, a przy okazji nauczyli się języka kaszubskiego.
Chodźcie z nami w podróż w każdy czwartek o godzinie 18:30 z programem „Na Szago”. Zapraszają Tatiana Slowi, Piotr Lessnau, Robert Groth i Adam Hebel.
Jeśli przegapiliście któryś z odcinków, tu znajdziecie je wszystkie:
Na szago i na bosaka
Tym razem w programie skupiliśmy się na wyspach Jezior Wdzydzkich, które opłynęliśmy na pokładzie statku napędzanego słońcem, a gdy już bezpiecznie dobiliśmy do brzegu, poszukaliśmy w okolicy torfkulë, czyli torfowiska. Wiecie jak brzmią kroki na bagnach? Posłuchajcie:
Przechodzimy w bród strumień i snujemy historię o domach budowanych na cmentarzyskach
Wąwóz Trątkownicki przypomina Jar Raduni w miniaturze. Nad tym drugim ma jednak tę przewagę, że można przejść go w bród. Biorąc pod uwagę bogatą roślinność po obu brzegach strumienia – w tym pokrzywy, lepiężniki i trujące wilczomlecze – to najwygodniejsza droga. Tym szlakiem oprowadza nas Piotr Kowalewski, przewodnik (kasz. prowôdnik) i mieszkaniec gminy Somonino, w której znajduje się wąwóz.
To miejsce oddalone od głównych szlaków turystycznych zaledwie o kilkanaście kilometrów, a jednocześnie zupełnie nieznane niedzielnym turystom. Może dzięki temu las tu jest dziewiczy i wciąż obecnych jest na małej powierzchni kilkadziesiąt różnych gatunków roślin, zwierząt i grzybów? Większość z nich ma kaszubskie nazwy – czasami takie, że osoby, które we własnym przekonaniu znają kaszubski, słyszą je po raz pierwszy.
– Zawilec to kòzogrest, modrzew to w języku kaszubskim skòwrónk, a sosna to dana – wylicza mój przewodnik. Ze zdziwieniem odkryłam, że bez mrugnięcia okiem potrafi podać też kaszubską nazwę entomologa! O bączënoznajôrzu nawet ja usłyszałam po raz pierwszy – mówi Tatiana Slowi.
Wąwozy to jednak nie tylko woda, ale przede wszystkim zejścia po stromych (kasz. przidczich) zboczach w dolinę – takich atrakcji dla fanów trekkingu dostarczy dolina rzeki Suchej w Mściszewicach. Nazwę warto potraktować dosłownie – rzeka nawet w czasie największych ulew czy roztopów przypomina raczej rów melioracyjny, a w czasie letnich upałów niemal zupełnie wysycha.
– Wiem, bo wychowałam się w okolicy – podkreśla Tatiana Slowi. – Niemniej sama dolina zapiera dech w piersiach.
Jadąc w stronę Suchej, warto pamiętać, że są tam miejsca, w których lepiej nie ufać temu, co wskazuje GPS (po kasz… no cóż, w sumie po kaszubsku to też GPS) – inaczej czujniki samochodowe oszaleją, gdy będziemy przejeżdżać przez ledwo widoczne trakty. W Mściszewicach możemy też oglądać kurhany. Co ciekawe, niektóre z nich co kilka lat są… doszczętnie rozkopywane, a następnie rekonstruowane przez studentów archeologii, niemniej i to ma swój urok. Czym różni się szkoleniowe cmentarzysko (kasz. cerpiskò) od kurhanu nietkniętego ludzką ręką? W tym lesie można to porównać. Ale Mściszewice warto też odwiedzić z innego powodu: wizyta na kurhanach może zainspirować rozmowy o budowie domu na starym – niekoniecznie indiańskim – cmentarzysku. Może to temat na horror?
Posłuchaj audycji:
Do wędrówek „na szago” przez Witomińskie lasy warto się przygotować. Dobre buty to podstawa
(fot. Żaneta Janicka)
Czy miasto (kasz. gard) można przejść „na szago”? Owszem! Idąc na przełaj turystycznie nieoczywistymi dzielnicami Gdyni, można w niej odkryć raj dla miłośników (kasz. lùbòtników) trekkingu. Na Witominie w ciągu zalednie kilkudziesięciu minut pieszej wędrówki można zmienić scenerię z sypialnianego blokowiska na strumienie ukryte w pięknych lasach. Niech was nie zwiedzie bliskość miasta – ten las także stawia wymagania. Dobre buty i butelka wody (kasz. budla wòdë) są obowiązkowe! Po lasach Witomina Piotr Lessnau wędrował z Jarosławem Elwartem, wydawcą przewodników po Pomorzu.
Posłuchaj audycji:
Na wiżawach czyli na wysokościach. Na przełaj przez bytowskie lasy
(fot. Robert Groth)
Turystów do Bytowa przyciąga przede wszystkim krzyżacki zamek. Nie mniejszą popularnością cieszy się też odnowiony wiadukt. Warto wybrać się w te okolice i dla innych atrakcji – między innymi jezior i lasów. W lasach pojezierza bytowskiego, na Siemierzyckiej Górze, tego lata stanęła wieża widokowa, z której podziwiać można przepiękny krajobraz (kasz. krôjmalënk). Sama „góra” ma 256 metrów, jest zatem sporo niższa od popularnej Wieżycy. Niemniej ma ona tę zaletę, że tutaj widoki często można podziwiać samotnie lub w bardzo kameralnym gronie. Przewodnikiem Roberta Grotha jest leśnik (kasz. lësny) Krzysztof Połczyński.
Posłuchaj audycji:
Jezior nie ma, ale też… warto tu być!
(fot. Radio Gdańsk/Adam Hebel)
Gmina Luzino to jedno z niewielu miejsc na Kaszubach, w którym ani nie napotkamy jeziora, ani nie dotrzemy na morski brzeg. Nie znaczy to, że nie warto odwiedzić tych stron! Lasy i łąki pozwalają nam na kontakt z naturą, a stare budynki – pozostałości po kaszubskiej szlachcie – pomagają nam wyobrazić sobie, jak wyglądały te włości w zamierzchłych czasach. Flaster (kamienny bruk) na leśnych drogach, ceglane zabudowania i zarośnięte bluszczem cmentarze – na wędrówkę po tych tajemniczych śladach historii z Adamem Heblem wybrał się autor książki „Żelewscy w cieniu von dem Bacha” Andrzej Janusz.
Posłuchaj audycji:
W Nadmorskim Parku Krajobrazowym…
Särna, Glimåkra, Ångermanland. To nie tylko nazwy szwedzkich miast i prowincji, ale także nazwy skał, które znajdziemy na Kaszubach, a dokładnie w Nadmorskim Parku Krajobrazowym rozciągającym się od Rewy do Białogóry w powiecie puckim. Nadmorski Park Krajobrazowy to przede wszystkim kilometry piaszczystych plaż nad Zatoką Pucką i nad Bałtykiem. Ale to także miejsca, do których dotrzemy wyłącznie pieszo albo – przy odrobinie szczęścia – rowerem. Takie miejsca jak źródliska Białogórskiej Strugi, ujście rzeki Piaśnicy czy „Stojc”, czyli Diabelski Kamień pomiędzy Odargowem a Szarym Dworem to nie lada atrakcje. dla miłośników pieszych wycieczek i odpoczynku na łonie przyrody.
Wdrapiemy się na najwyższą wieżę widokową w naszym regionie, odkryjemy wiele historii oraz usłyszymy o galerii sztuki, która znajduje się na cmentarzu w Wielu. Kolejna nasza podróż w nieznane odbywa się po gminie Karsin. W audycji „Na szago” w rolę naszych przewodników wcielają się Justyna Piekarska oraz Tadeusz Lipski.
Ziemia Zaborska, czyli kraina za borami, może pochwalić się wieloma znamienitymi postaciami. Dzięki miejscom pamięci w Wielu i Borsku poznamy sylwetki Bronisławy i Teodora Plińskich, Wincentego Rogali, Wojciecha Durka, Ignacego Zelka, Józefa Bruskiego, Leonarda Brzezińskiego czy Kazimierza Jasnocha. Są oni również upamiętniani dzięki Wielewskiemu Turniejowi Gawędziarzy, a tegoroczna edycja odbędzie się w dniach 22-23 sierpnia.
Znamienici rzeźbiarze na terenie Wiela pozostawili swoje prace, które zdobią gminę Karsin oraz cmentarz.
Przełamujemy również stereotyp, że najciekawsze miejsce to Kalwaria Wielewska oraz Jezioro Wielewskie.
Poznamy historię powstania „Jasnochówki” w Borsku oraz usłyszymy również o kniei, która była inspiracją Hieronima Derdowskiego. Dostrzeżemy ją z najwyższej w regionie, bo 40 metrowej wieży widokowej w Przytarni albo, jak mówią niektórzy mieszkańcy, w Wielu.
Tadeusz Lipski zdradzi nam tajemnicę przeniesienia drewnianego kościoła z Wiela do Karsina. Mówi się, że niektóre elementy konstrukcji niszczono umyślnie. Dlaczego? dowiemy się z kolejnej audycji „Na szago”.
Dzisiaj w kaszubskich lasach wypatrywać będziemy kamieni. Roman Drzeżdżon z Muzeum Piśmiennictwa i Muzyki Kaszubsko-Pomorskiej oprowadzi nas po Puszczy Darżlubskiej.
Pojawimy się też w Nowej Hucie. Skąd wzięły się u nas głazy narzutowe? To pozostałość po lodowcu, a może sprawka diabłów? Zapraszamy na kolejną wędrówkę z cyklu „Na szago”!
Tatiana Slowi/ako/am