Ulica Reja w Sopocie nie zostanie zamknięta. Miasto i Lasy Państwowe doszły do porozumienia. Wcześniej Lasy zapowiadały zamknięcie ulicy, tłumacząc, że nie mogą utrzymywać drogi publicznej. Decyzji leśników sprzeciwiali się mieszkańcy, którzy straciliby dojazd do ogrodów działkowych. Lasy Państwowe poinformowały, że udało się wypracować kompromis pomiędzy nadleśnictwem a samorządem. Porozumienie pomiędzy Nadleśnictwem Gdańsk a gminą miasta Sopotu zobowiązuje strony do podpisania umowy dzierżawy na leśny odcinek ulicy Reja oraz do podjęcia wspólnych działań dotyczących projektu planu zagospodarowania przestrzennego.
MIASTO WYDZIERŻAWI DROGĘ
– Bardzo dobra informacja dla blisko tysiąca osób, które korzystają z działek przy ulicy Reja. Są to nie tylko sopocianie, ale też mieszkańcy całego Trójmiasta. Udało się wypracować kompromis. Gmina wzięła na siebie obowiązek utrzymania drogi, czyli remontów i utrzymania czystości, Lasy zobowiązały się do jej niezamykania. Przed nami jeszcze negocjacje warunków umowy dzierżawy – mówi wiceprezydent Sopotu Marcin Skwierawski.
Nadleśnictwo Gdańsk w komunikacie przypomina, że „sprawa przejęcia ulicy Reja w Sopocie trwała kilkanaście lat, a zgodnie z przepisami Lasy Państwowe nie są uprawnione ani nie mają kompetencji do organizacji dojazdów publicznych i nie mogły wziąć na siebie odpowiedzialności za bezpieczeństwo korzystających z tej drogi pieszych i rowerzystów. Takie obowiązki i kompetencje mają wyłącznie samorządy, w tym wypadku Miasto Sopot”.
POSZKODOWANI BYLIBY DZIAŁKOWCY
W kwietniu zaniepokojeni pojawieniem się na rogatki leśnej działkowcy zaapelowali do wojewody i nadleśnictwa, prosząc o niezamykanie drogi, o czym informowało Radio Gdańsk.
– Na całym terenie jest około 500 ogródków. Korzysta z nich około 1000 osób, z których 80 procent to emeryci, inwalidzi i osoby o ograniczonej sprawności ruchowej. Dbają o swoje działki średnio od ponad trzydziestu lat. Teraz nie będą mogli nic na działkę dowieźć ani z niej wywieźć. Nie będą też mogli w czasie epidemii znaleźć w swoim ogródku wytchnienia od trosk i zmartwień, bo tam u siebie na świeżym powietrzu są bezpieczni, bo mogli dojechać samochodem – to część wpisu, który pojawił się na facebookowej stronie Działkowcy z Sopotu.
O CO SIĘ SPIERANO?
Lasy zapowiedziały, że jeśli miasto nie podejmie decyzji o dzierżawie, rogatka leśna zostanie zamknięta 1 czerwca, a zatem uniemożliwiony będzie ruch samochodów, termin zamknięcia następnie przekładano. Miasto nie chciało zgodzić się na płacenie 50 tysięcy rocznie za dzierżawę drogi. Wcześniej, jak wskazują leśnicy, miasto miało zażądać przekazania wraz z drogą budynku Sanatorium Leśnik, na co nie zgodziły się Lasy Państwowe.
– Bardzo się cieszę, że konflikt ten został zażegnany dzięki determinacji zarządu Lasów Państwowych oraz Nadleśnictwa Gdańsk. Opieszałość miasta w zakresie regulacji tej sprawy sięga dziesięcioleci. Tym bardziej cieszy, że działkowicze, rowerzyści oraz osoby korzystające z tych terenów nie będą dłużej niepokojeni. Jako Radny Miasta oraz posiadacz działki na ul. Reja będę nadal przyglądał się tej sprawie – mówi radny PiS Paweł Petkowski.
PZD NIE CHCIAŁ PŁACIĆ ZA DROGĘ
Z propozycją dzierżawy drogi Lasy wystąpiły także do Polskiego Związku Działkowców. Związek nie zgodził się jednak na dzierżawienie, tłumacząc, że zapewnienie dojazdu do ogrodów, zgodnie z prawem, należy do obowiązków gminy.
PRZEPYCHANKI W MEDIACH SPOŁECZNOŚCIOWYCH
W rozwiązaniu sporu nie pomagał konflikt wizerunkowy. W mediach społecznościowych prezydent Sopotu Jacek Karnowski starał się zdyskredytować Lasy Państwowe, zarzucając im rabunkową gospodarkę leśną. W odpowiedzi dyrekcja Lasów Państwowych w Gdańsku publikowała na swoim profilu facebookowym dokumenty i zestawienia, które wskazywały na nieumiejętne gospodarowanie lasami komunalnymi przez prezydenta.
Docelowo rogatka leśna powstanie, ale będzie umiejscowiona powyżej ogródków działkowych.
Piotr Puchalski
Napisz do autora: p.puchalski@radiogansk.pl